Stal Nowa Dęba poszła na wymianę ciosów z Wólczanką i przegrała aż 3:7 (fotoreportaż oraz video HD)

To był szalony mecz w Nowej Dębie, o którym kibice długo nie zapomną. Stal przegrała w 21. kolejce IV ligi podkarpackiej z Wólczanką Wólka Pełkińska 3:7.

Napisać, że spotkanie lepiej rozpoczęli goście, to jak nic nie napisać. Wólczanka w pierwszym kwadransie zepchnęła Stal do głębokiej defensywy i efektem tego były trafienia Pietlucha i Szewca. Podopieczni Andrzeja Majdańskiego dostali na głowy kubeł zimnej wody i wyglądało na to, że sędzia zaraz zakończy mecz nokautem technicznym żeby już bardziej nowodębian nie męczyć. Jednak, niespodziewanie rolę się odwróciły.

Po dwóch prawych sierpowych lidera IV ligi podkarpackiej, chwiejąca się na „miękkich nogach” Stal otrzeźwiała, podniosła wysoko gardę chroniąc twarz i rzuciła się na przeciwnika. Indywidualny rajd Kamila Rębisza został przerwany dopiero przez faul w polu karnym. Jedenastkę na gola zamienił Szymon Serafin. Stal kontynuowała szaleńczą kontrofensywę. Zawodnicy z Nowej Dęby zapchali wyżej notowanego rywala do narożnika i coraz odważniej punktowali. 4 minuty po golu kontaktowym Serafina wyrównał Rębisz. Po podaniu Piotra Krawczyka, skrzydłowy Stali, strzałem z woleja, wpakował futbolówkę w okienko gości.

Ponad 200 widzów zgromadzonych na stadionie czeka na kolejne gole gospodarzy, ale czym byłaby porządna bitka bez zwrotu akcji? Piłkarze Wólczanki mocno napięli mięśnie i po raz drugi pokazali nowodębianom swoją siłę. Na prowadzenie przyjezdnych wyprowadził Pietluch, który wykorzystał rzut karny, a chwilę później podwyższył Wrona.

43 minuta, większość kibiców czeka na gwizdek kończący pierwszą połowę, ale oglądając pojedynek Stali z Wólczanką nikomu nie przeszło przez głowę „chyba już nie strzelą”. Zawodnicy obu drużyn nie zwalniali tempa ani na moment. No i właśnie, prostopadłe podanie Karola Wilka, do wychodzącego na czystą pozycję Kamila Rębisza i skrzydłowy Stali zdobywa gola kontaktowego. Do przerwy wynik 3:4.

Druga połowa to już walka Artura Szpilki z Witalijem Kliczko. Wólczanka wrzuciła wyższy bieg i nie dała nowodębianom dojść do głosu. Krzysztof Pietluch wyczyniał cuda w polu karnym gospodarzy. Gol napastnika Wólczanki na 3:5 trochę podłamał drużynę Stali, ale bramka Jurczaka na 3:6 chyba pozbawiła już złudzeń kto zgarnie komplet punktów. Trafienie Artura Bańki w 79 minucie było ostatnim gwoździem do trumny zespołu z Nowej Dęby.

Starcie Stali z Wólczanką pod wieloma względami zapisało się w piłkarskiej historii klubu z Nowej Dęby. Dlaczego?

Po pierwsze: Stal nigdy (po awansie z V ligi) nie straciła 7 goli – ani u siebie, ani na wyjeździe.

Po drugie: Nigdy w meczach Stali w IV lidze nie padło 10 goli.

Po trzecie: Nigdy do przerwy w Nowej Dębie nie padło 7 goli. – IV liga

Po czwarte: Była to pierwsza porażka trenera Andrzeja Majdańskiego w roli szkoleniowca seniorów Stali.

STAL NOWA DĘBA – WÓLCZANKA WÓLKA PEŁKIŃSKA 3:7 (3:4)

0:1 – Pietluch 12′
0:2 – Szewc 14′
1:2 – S. Serafin 18′ (k)
2:2 – Rebisz 22′
2:3 – Pietluch 24′ (k)
2:4 – Wrona 41′
3:4 – Rębisz 43′
3:5 – Pietluch 50′
3:6 – Jurczak 54′
3:7 – Bańka 79′

źródło: Stal Nowa Dęba

foto&video: Piotr Morawski

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Postaw mi kawę na buycoffee.to
0
Would love your thoughts, please comment.x
Skip to content