– To co się zrobiło w tych dniach to jest makabra. Były podtrucia przed świętami ale początkiem miesiąca, kiedy zrobiło się ciepło, pod ulami leżało po roju pszczół – Mieczysław Rawski, prezes Tarnobrzeskiego Koła Okręgowego Związku Pszczelarzy w Sandomierzu, nie kryje zdenerwowania opowiadając nam o tym, co stało się w ostatnich dniach z pszczołami w Miechocinie. Winę za otrucie pszczół niestety ponoszą Ci, którzy sprzyjającą aurę wykorzystali do opryskiwania drzewek owocowych rosnących na działkach czy w przydomowych ogródkach. W niewłaściwym czasie lub niewłaściwymi środkami.
Otrute pszczoły znalazł nie tylko prezes, ale również właściciele innych około 500 uli znajdujących się w tarnobrzeskim Miechocinie.
– Dzwonią do mnie pszczelarze zgłaszając ten problem. Niestety my możemy tylko prosić i apelować, aby nie pryskać drzewek w ciągu dnia oraz środkami które wyrządzają szkody pszczołom – tłumaczy prezes. – Jeśli środek wytruje robotnice, to młode w ulu też zginą, bo robotnica do ula ani wody ani jedzonka nie przyniesie – dodaje.
W celu ochrony pszczelich rodzin, właściciele uli wywożą je w bezpieczniejsze miejsca, do lasów, sadów czy na pola kwitnącego właśnie rzepaku. W takich miejscach pszczołom nie grozi masowe wytrucie, przekonuje prezes.
– Mam syna który ma pszczoły w Samborcu. Tam jeżdżą inspektorzy, którzy kontrolują, czy ktoś nie pryska w ciągu dnia. Zależy też jakim środkiem są opryskiwane drzewa, bo są takie np. które działają na grzyba czy robaka, ale żadnej szkody pszczołom nie wyrządzają – M. Rawski.
– Ustawiając ule uzgadniamy z właścicielami pół czy sadów jakie opryski i kiedy mogą je stosować. Dużo rolników już nam pomaga. Niestety w przypadku właścicieli działek nic nie możemy zrobić. Oni na nic nie patrzą, pryskają w dzień. Możemy tylko zaapelować, żeby robili to wieczorami, kiedy pszczoła „już nie chodzi” – kontynuuje.
Działania działkowiczów są również nielogiczne i szkodzą im samym. Bowiem to nie dzięki opryskom, lecz właśnie dzięki pszczołom na drzewach będą owoce. Nie należy również sugerować się ewentualną odległością naszej działki od ula. Przeciętny zasięg lotu pszczół wynosi bowiem 3 km, a maksymalny może wynieść 10 km i więcej. Pszczoły muszą odwiedzić około 4 milionów kwiatów, aby zebrać nektar na 1 kg miodu.
– Nasze pszczoły zatrute zostały przez „działkowe opryski”. A jeżeli nie będziemy dbali o pszczółki, to prawdopodobnie cztery lata i nas nie będzie, jak mówił Albert Einstein – dodaje prezes.
OPRYSKI NA KOMARY. KOLEJNE ZAGROŻENIE DLA PSZCZÓŁ
Kolejnym zagrożeniem dla pszczół jest środek używany do zwalczania kleszczy, larw komarów i dorosłych osobników komarów. Stosowny przetarg na tego typu działania które mają być prowadzone na terenie Tarnobrzega został już rozstrzygnięty. W specyfikacji zamówienia jest punkt o tym, że działania te muszą być przeprowadzone w godzinach od 18 do 22.
– W ubiegłym roku dzwoniliśmy do Urzędu Miasta i apelowaliśmy, żeby robili opryski nocami. Robili to koło 23 , ja cały czas wtedy pszczoły w domu miałem i żadnych ubytków nie było – opowiada prezes.
Pszczele rodziny w Tarnobrzegu winny być objęte szczególną ochroną, bowiem w połowie roku 2017 Gmina Tarnobrzeg złożyła deklarację poparcia Manifestu Gmin Przyjaznych Pszczołom, co oznaczało przyjęcie do grona tych Gmin.
– Gmina w deklaracji wskazała miejsca przyjazne pszczołom, jakie znajdują się już na jej terenie. To 65 hektarów, w skład których wchodzą tereny zieleni miejskiej sukcesywnie koszone, co pozwala na zakwitanie kwiatów dających pożytek dla pszczół, rabaty kwietne obsadzane kwiatami przyjaznymi pszczołom, drzewa miododajne, sadzone na terenach miejskich takich, jak: jarząb pospolity, klon pospolity, lipa drobnolistna, śliwa domowa i inne oraz łąki kwietne tworzone na terenach parku – wyjaśnia NW24.pl rzecznik UM Tarnobrzeg Wojciech Lis.
– Wszystkie powyższe działania są cały czas kontynuowane. Są także tworzone nowe miejsca przyjazne pszczołom m.in. nowe rabaty kwietne w centrum miasta czy sadzone szpalery drzew albo, jak na Osiedlu Sielec w kompleksie posadzonych zostało 100 drzew miododajnych – dodaje.
A podobno Tarnobrzeg jest miastem przyjaznym pszczołom…
Niestety zawsze i wszędzie trafiają się czarne owce. Jak widać są pseudo „ogrodnicy”, których nic poza własnym ogródkiem nie interesuje. Pryska kiedy mu się podoba lub kiedy ma czas. Ludzie opamiętajcie się.
Niestety, na Miechocinie żyje banda starych dziadów, do których nic nie trafia. Liczą się tylko oni, nie zważając na innych. Jak nie palenie śmieciami w zimę, że aż nie da się oddychać, tak i teraz z pryskaniem drzewek. A dlaczego nie po 18? „Panie, ja po 18 już dawno śpię”. Podobnie jest z paleniem ogrodowych śmieci w lecie, jak liście, gałęzie i niewiadomo tak naprawdę co. Nieważne, że normalni ludzie w tym czasie (od 9 do 17 około) suszą pranie, wietrzą pomieszczenia, oni muszą palić, bo później nie mają czasu. Właśnie dlatego tak się stało z pszczołami. Głupia i brak myślenia o innych.
No i kolejne nieszczęście. Bo działkowcy pryskają wszystko i bez względu na pogodę, wiatr,porę dnia.Gdzie jest straż miejska? To jest szaleństwo! Dlaczego nie ma edukacji?
Z kolei na osiedlach blokowych w godzinach pracy czyli przecież nie w nocy stosowana jest też chemia do zwalczania … trawek między kostką chodnikową. Zarandapują wszystko. W biały dzień. Apel do zarządców o NIE stosowanie chemii w ciągu dnia, najlepiej wcale. Dawniej brało się haczkę i trawki się wyrywało.
A tu godzina 10 rano, pszczoły latają, wiatr wieje i w najlepsze pryskanko. Dokąd zmierza ludzkość?
Głupota ludzka nie zna granic. Ludzie opamiętają się gdy już będzie za późno. Zachłysnęli się bogactwem i otaczającą przyrodę mają w d. Byle im było dobrze, wygodnie i nie było „robaków” na ich roślinach 🙁 A że trują wszystko wokoło to ch. Kazdy mysli że to jego mała skala lokalna a takich baranów jest więcej i pszczoły giną. Nie tylko pszczoły.
W zeszłym roku w wakacje pełno tego dryfowało po jeziorze 🙁
Zasadnicze pytanie; czy te pszczoły zatrute na działkach leciały aż do ula i tam padły, czy zatruły się w okolicy ula i dlatego tam padły?
Nie cwaniakuj, właściciel nie wytruł sobie pszczół. W ubiegłym sezonie sąsiad działkowicz pryskał w lecie o 2 po południu – żywemu nie popuści
Twoje fobie do sąsiada nie załatwiaj w paskudny sposób bez wiarygodnych poświadczonych opiniami fachowców – dowodów .
Nieuzasadnione oskarżenie! Sama pora zdarzenia nie uprawnia do postawienia tak poważnego zarzutu.Mandat w wysokości 100zł
To niezła nagonka na działki rod, ale to chyba żarty że dziadek z ręcznym opryskiwacze od razu wywołuje katastrofę ekologiczną w promieniu kilku kilometrów, a rolnicy hektarami i ciągnikowymi opryskiwaczami jak jeden mąż to ekolodzy, litości jeden taki kułak załatwi więcej pszczół niż wszystkie ogródki rod w tyg. Pozdrawiam logicznie myslacych
Ciekawe czemu akurat problemem jest staruszek na działce, sam widziałem co się dzieje w gospodarstwach rolniczych, i uwierzcie mi nie jest to proeko. Oczywiście na działkach też trzeba przestrzegać prawa ale to chyba nie tam jest źródło zatrucia.
A jakie to ma znaczenie czy hektary czy ary? W każdym przypadku Wy, Wasze dzieci, Wasze zwierzęta i cała przyroda są trute.
Bo jest zasadnicza różnica , czy jest to kilka litrów oprysku , czy klika tysięcy litrów
TAK pisać głupstwa czy mądre myśli to dla ciebie bez znaczenia, ważne żeby pisać.
Tak samo ważna jedna pszczoła jak całe pasieki i tak samo ważny jeden człowiek wdychający ten syf na działce.
Najłatwiej obarczyć działkowców po co dochodzić prawdy?
W Miechocinie nikt nie pryska żadnych drzew bo tam nie mają owocowych?
Ktoś postanowił skłócić działkowiczów z sąsiadami. Lewaki tak maja bo inaczej nie potrafią żyć..
Dzisiaj byłam w Majstrze i w terarium leżały zdechłe białe myszki. Jakieś dziecko płakało z tego powodu, nikt z obsługi nie reagowal. Czy mogą się tym zająć jakieś służby weterynaryjne ? czy powinno się zwierzeta sprzedawać razem z papą i widłami ??? to jakaś paranoja !
Proszę znowu ekolog zainterweniował na forum ,jaka wrażliwość! i jej jedyne działanie w sprawie „tragedii”: żale na forum , ale postawa „dziecinada”
Sąsiad już od lutego pryska i sypie. ja nie zawsze mogę zebrać maliny bo akurat sąsiad pryskał i po okresie karencji już się nie nadają do jedzenia. W lecie pryska co 2 dzień!
no to ja ci sprzedam moje bo mój sąsiad nie sypie i umiem dogadać się nim kiedy i czym pryska.
Kiedyś ktoś…w historii powiedział…że polacy to podludzie!….i miał rację…
tak wyglądasz trochę na ruską małpę, trochę na szwabską wydrę!
Moim zdaniem największą winę ponoszą ci, którzy w ogóle dopuszczają takie chemiczne szkodliwe substancje do handlu. Przecież są dostępne środki ekologiczne. Owszem, droższe ale zdrowie jest przecież najdroższe. Takie substancje (podobnie jak plastik) powinny być wycofane z obrotu. Zgadzam się z tym co ktoś powyżej napisał, że niektórym zależy na robieniu złej atmosfery wokół działkowców. Może i tarfiają się i tacy mało odpowiedzialni lub nieświadomi i nie postepują z opryskami jak trzeba ale generalnie to starsi ludzie na jakimś skrawku ziemi, którzy szkód w przyrodzie nie robią. Natomiast osobiście znam gnoja, który się wybudował między działkami ROD i jego największą pasją stało sie zatruwanie tym biednym ludziom życia. Rżnie „Panisko” wielkie a naprawdę jest żałosnym dorobkiewiczem, który bez przerwy składa donosy na działkowców bo dosłownie wszystko mu przeszkadza. Wybudował sobie gnój dom przy działkach i nie umie się zachować w środowisku, w które sie wepchał. To trzeba dopiero być kanalią żeby takimi metodami walczyć ze starszymi ludżmi, którzy te ogródki uprawiają od 40 lat! Tymczasem naprawdę szkodliwych, ostrych środków chemicznych na dużą skalę używają okoliczni rolnicy, nie działkowcy!