Myślicie zapewne, że próbowaliście już wszystkiego, aby pozbyć się lęku przed światem i poczuciem braku sensu życia. Czasami jednak wystarczy zwykła piosenka, aby zdać sobie sprawę, że to my sami sobie komplikujemy życie.
Wartki nurt życia ma to do siebie, że czasami wyrzuca na mieliznę. Jak się zachować w takiej sytuacji? Niektórzy zawierzają pigułkom, czy uciekają w narkotyki, inni szukają ratunku w religii. Wszystko wskazuje jednak na to, że i w tym wypadku najskuteczniejsze są najprostsze rozwiązania.
Każdemu z nas „coś w duszy gra” wystarczy się tylko wsłuchać, a odpowiednia melodia przyniesie ukojenie. Skąd o tym wszystkim wiem? Doświadczyłem tego osobiście.
Uroki Służby Zastępczej
Moje życie tak się poukładało, że zamiast munduru założyłem fartuch w kolorze niewinności i zostałem opiekunem w Domu Pomocy Społecznej w jednym z miast wojewódzkich.
Pomagałem z dużym zaangażowaniem pensjonariuszom tegoż ośrodka w różnych prozaicznych, dla reszty społeczeństwa, czynnościach typu mycie czy jedzenie. Ale czy to ich wina, że dostali w spadku po przodkach schizofrenię?
Tego roku i w takim miejscu jesień dopadła mnie z całym impetem. Depresja podążała za moją nieskromną osobą krok w krok. Na szczęście stał się cud. Wraz ze mną w DPS odbywał służbę zastępczą podobny „odmieniec”, co to nie chciał strzelać z „kałacha”.
Oprócz tego, że był pacyfistą miał w swoim posiadaniu kasetę zespołu „Kury” z legendarnym już dzisiaj utworem pod znamiennym tytułem Jesienna deprecha.
Tymański Pomógł
Tymon Tymański nie może o tym wiedzieć, ale uratował mi życie. Dopadłem do kasety jak małolat do świerszczyka. Nie bacząc na pensjonariuszy i personel odtwarzałem ją kilkaset razy dziennie ku rozpaczy jednych i drugich.
„Mam znowu doła” i reszta tekstu rozbrzmiewało mi w uszach jak mantra. Podziało to jak przysłowiowy balsam na moje, niezwiązane z żadnym przysłowiem, serce. Podniosłem wzrok i pomyślałem: „Co robisz pajacu? Życie masz tylko jedno”. Jak za pociągnięciem złotej karty kredytowej odeszły stare lęki.
Kostucha przestała mi imponować. Nawet ta jej „wypasiona” kosa straciła dużo w moich oczach. I co z tego, że tak finezyjnie naostrzona?
Żadnego bólu przemijania. Zapomniałem o czymś tak durnym i banalnym zarazem. Co prawda został ból, ale problem przemijania zniknął raz na zawsze. Stary PESEL przestał mnie śmieszyć i tumanić. Trochę tylko straszy przy okazji kolejnych urodzin.
Smutasy To Prawdziwe Nieszczęście
Wojny oczywiście nie zniknęły dzięki „Kurom”, ale jedno jest pewne: im rządząca persona ma mniej poczucia humoru tym prawdopodobieństwo wybuchu wojny wzrasta niepomiernie (patrz Adolf H, Benito M., czy przemiły Józio Dżugaszwili).
Smutasy to prawdziwy problem polityczny w naszej „przemiłej” rzeczywistości. Nie zapominajcie o tym przy okazji następnych wyborów.
Autor: Dariusz Kuchniak