Piłkarze Wisły Sandomierz, grając praktycznie przez całe spotkanie w przewadze jednego zawodnika, zaledwie zremisowali 1:1 z Lubrzanką Kajetanów w meczu 25 kolejki rozgrywek w IV lidze, grupy świętokrzyskiej. Spotkanie rozegrane zostało w niedzielę, na sandomierskim stadionie przy ul. Koseły.
Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla gospodarzy, już w 5 min. atakujący Dziedzic został sfaulowany tuż przed linią pola karnego przez obrońcę z Kajetanowa, który za to zagranie ujrzał czerwony kartonik. Niestety, w tej sytuacji lepiej poradzili sobie goście, którzy 10 min. później, po strzale Supierza do pustej bramki, objęli prowadzenie.
– Liczyliśmy, że ten mecz będzie dzisiaj trochę łatwiejszy. Ta czerwona kartka chyba nam utrudniła grę, bo chłopcy się poczuli zbyt pewni siebie i myśleli, że to spotkanie wygrać można praktycznie „bez gry”. Niestety straciliśmy bramkę, doszło trochę nerwowości, i okazało się, że ciężko będzie ten mecz nawet zremisować – komentował dla portalu NadWisłą 24 trener i zawodnik Wisły, Tadeusz Krawiec.
Do końca pierwszej połowy to goście lepiej prezentowali się na boisku, praktycznie nie dopuszczając napastników Wisły do czystych sytuacji podbramkowych.
PO PRZERWIE
W podobnym stylu rozpoczęła się druga połowa, w której bezradność zawodników z Sandomierza mogła zdenerwować nawet najwierniejszych kibiców. Do gry Wiślacy powrócili w 53 min., kiedy to zamieszanie w polu karnym wykorzystał Krawiec, który mocnym strzałem zaskoczył golkipera gości i umieścił piłkę w bramce.
W kolejnych minutach to goście mogli objąć prowadzenie, na szczęście dla kibiców Wisły, dwóch 100% sytuacji sam na sam z bramkarzem, nie wykorzystał najlepszy strzelec IV ligi, Bracha.
– Przeciwnicy praktycznie grali w skomasowanej defensywnie, szukając jednego prostopadłego podania w kierunku Brachy, który jest takim egzekutorem, jego zdobycze bramkowe, chyba 20 goli, budzą szacunek. My pod koniec meczu rzuciliśmy wszystko na jedną szalę, i tak się stało, że po moim błędzie, goście mieli 100% sytuację. Na szczęście zapobiegliwość Kuśmierza uratowała nas przed utratą drugiej bramki – powiedział dla NW24 trener Krawiec.
– Na pewno powinniśmy wygrać dzisiejsze spotkanie, to my stworzyliśmy lepsze sytuacje. Graliśmy dzisiaj praktycznie cały mecz w dziesiątkę, i po tych porażkach, których ostatnio doświadczyliśmy, i tym, że borykamy się z problemami kadrowymi, bo w składzie nie ma pięciu podstawowych zawodników, chłopcy podjęli walkę i szanuję ich za to. Nie mogliśmy grac otwartą piłką, wiedzieliśmy, że zawsze na te 45 min. sytuacje się stworzą, tak się stało, ale niestety nie wykorzystaliśmy ich – dodał trener Lubrzanki, Waldemar Szpiega.
Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, Wisła zdobyła zaledwie jeden punkt, przez co straciła jakiekolwiek szanse na walkę o awans.
– Po przegranej w Staszowie straciliśmy praktycznie szanse na awans, dlatego teraz chciałbym, aby drużyna bez wielkiego stresu zaczęła grać w piłkę. Przydałby się w Wiśle taki typowy egzekutor, który strzelałby bramki, bo stwarzamy sobie sytuacje a brakuje nam wykończenia, takiej jednej osoby, która by dołożyła nogę czy głowę, i zdobyła bramkę- komentował dla NW24 trener Krawiec.
– W dodatku Jarek Pacholarz jest po złamaniu nosa, ma trochę utrudnione zadanie, gdyż maska ochronna trochę ogranicza mu pole widzenia, przeszkadza mu w grze – dodał.
Wisła Sandomierz – Lubrzanka Kajetanów 1:1 (0:1)
Bramki:
15′ Marcin Supierz (Lubrzanka)
53′ Tadeusz Krawiec (Wisła)
Wisła: Kuśmierz – Jankowski (74. Z. Warzocha), Bryła, Kostrzewa, Zimoląg, Ziółek (65. Adamczyk), Krawiec, Pietrucha (80. Stępień), D. Chorab, Dziedzic, Pacholarz (65. Siczek)
Lubrzanka: Barabach – Borowiec, Cedro, Skrzyniarz, K. Bracha, E. Supierz, Woszczycki, Puchała, Treter, M. Supierz, M. Bracha
Foto&video: Piotr Morawski
Patrząc na stadion w Tarnobrzegu i w Sandomierzu jako tarnobrzeżanin zazdroszczę stadionu i całego zaplecza w ogół niego. W Tarnobrzegu widocznie komuś zabrakło pomysłu i zdrowego rozsądku, ale cóż…