O wnykach i złapanych w nich zwierzętach poinformował redakcję portalu NadWisłą 24 Janusz Wepsięć, członek zarządu tarnobrzeskiego okręgu Ligi Ochrony Przyrody. – Spacerując w lasie w Jeziórku dosłownie kilka metrów przy drodze znalazłem martwego koziołka we wnyku – relacjonuje Janusz. – Kilka metrów dalej znajdował się we wnyku jeleń z odciętą głową – dodaje.
Opady śniegu sprzyjają kłusownikom, na śniegu widać doskonale ślady zwierząt, dlatego znalezienie tzw. przesmyków, czyli dróg, którymi najczęściej poruszają się zwierzęta jest prostą sprawą.
– Wnyki są najbardziej powszechną metodą kłusownictwa – wyjaśnia w rozmowie z NW24 Mieczysław Gil Komendant Posterunku Straży Leśnej w nadleśnictwie Nowa Dęba. – To proceder który jest bardzo popularny we wsiach sąsiadujących z lasami, niejednokrotnie przekazywany z pokolenia na pokolenie – dodaje.
BEZMYŚLNOŚĆ I OKRUCIEŃSTWO
Kłusownictwo nie ma barier etycznych. Każdej zimy zwierzęta giną w okrutny sposób, uwięzione we wnykach, często zapomniane przez kłusowników. „Oka” zrobione z mocnych linek m.in. hamulcowych mocowane są na drzewach. Zwierzę, które wpadnie w pułapkę często dusi się powoli.
W sidła kłusowników wpaść może każde zwierzę. Giną zarówno osobniki młode, którym kłusownicy nie dadzą szansy na rozwój jak i najstarsze, służące stadu za przewodników. Młode, których matki zginęły we wnykach czeka pewna śmierć głodowa.
PRAKTYCZNIE BEZKARNI
Choć za kłusownictwo przewidziana jest kara do 5 lat pozbawienia wolności, szansa na wymierzenie sprawiedliwości takiemu osobnikowi jest znikoma. Egzekucja prawa potyka się na niefortunnym zapisie, który mówi, że kłusownika trzeba złapać na gorącym uczynku.
– Musielibyśmy złapać kogoś na gorącym uczynku, a to ze względu choćby na obszar występowania procederu jest niezwykle trudne – wyjaśnia w rozmowie z NW24 Mieczysław Gil – Nawet za samo posiadanie wnyków nie możemy nikogo ukarać – dodaje.
Niestety istnieje również powszechna akceptacja społeczna dla tego procederu. Zwierzyna leśna traktowana jest jako „bezpańska” po którą każdy może sięgnąć. W obronie kłusownictwa pojawia się również argument biedy mieszkańców wsi.
foto: Janusz Wepsięć
Proceder stary jak świat i aż dziw bierze, że nikt do tej pory nie wpadł na pomysł odpłacania bandytom tą samą metodą. Skoro kłusownik zastawia sidła to zastawmy sidła na niego i po sprawie.