Przystań promowa w Tarnobrzegu była jednym z przystanków na trasie podróżnika i ekologa Dominika Dobrowolskiego, który spływając kajakiem po Wiśle, realizuje projekt „Recykling Rejs”. Odcinek Królowej Polskich Rzek nad którym leży Tarnobrzeg podróżnik skwitował : ” Niestety tutaj odnoszę wrażenie, że miasto jest odwrócone od rzeki, tu jest po prostu brzydko, mówiąc najdelikatniej”.
Dominik Dobrowolski od 9 lipca br. płynie kajakiem po rzece Wiśle z Oświęcimia do Gdańska, realizując samotnie wyprawę kajakową „Recykling Rejs – odzyskuj tworzywa sztuczne”. Celem wyprawy jest walka z zaśmieceniem polskich rzek i promocja recyklingu.
– „Recykling rejs” jest kontynuacją projektu ochrony polskich rzek przed śmieciami, który tak naprawdę nie narodził się w kajakach, tylko na rowerze. W 2010 roku robiłem projekt na rzecz ochrony Morza Bałtyckiego, w ramach którego okrążyłem na rowerze całe Morze Bałtyckie i wspólnie z kilkuset osobami które spotkałem w różnych krajach nadbałtyckich umówiliśmy się, że będziemy coś robić lokalnie, na rzecz czystości Bałtyku – opowiada w rozmowie z NW24 podróżnik.
– A że większość zanieczyszczeń tak około 80-90% pochodzi z rzek, postanowiliśmy robić różne inicjatywy na rzecz i dla rzek. Ja wymyśliłem ten projekt, w ramach którego postanowiłem co roku spływać inną rzeką i spotykać się z osobami prywatnymi, organizacjami, samorządami i mediami i rozmawiać o problemie – dodaje.
ZOSTAW NAD RZEKĄ JEDYNIE ŚLAD STOPY NA PIASKU
Pierwszy „Recykling Rejs” pan Dominik odbył po Odrze w ubiegłym roku. W ocenie podróżnika rejs zakończył się pozytywnie, uzyskał bowiem ponad 2000 tys. deklaracji „zadbania o rzekę”, od samorządów, organizacji oraz mediów.
– Idea którą promuję, to dbanie o rzekę na ” własnym odcinku”. Moje podstawowe hasło jest takie, aby jedyną rzeczą jaką zostawiamy po sobie nad rzeką był odcisk naszej stopy na piasku. Pamiętam koniec lat 80, kiedy wspinałem się w Alpach, w każdym schronisku był napis, żeby zabierać śmieci ze sobą a to było tak dawno – wspomina w rozmowie z NW24 ekolog, dodając, że ważna jest również solidarność ekologiczna i odwaga, dzięki której nie będziemy przymykać oczu, gdy sąsiad obok zaśmieca rzekę.
– Może zabrzmi to patetycznie, ale chodzi o to, żeby poczuć się patriotą i w miejscu w którym się żyje dbać nie tylko o pamięć historyczną ale również o pamięć teraźniejszą. Musimy wziąć odpowiedzialność za naszą małą ojczyznę – wyjaśnia.
TARNOBRZEG NIE DBA O WISŁĘ
W ocenie podróżnika Wisła na odcinku Tarnobrzega nie przedstawia najlepszego widoku.
– Weźmy tę przeprawę promową w Tarnobrzegu, mówiąc delikatnie ona jest bardzo zaniedbana. Wiem, że tutaj w Tarnobrzegu duże środki są kierowane na Jezioro, może teraz czas na Wisłę. A walory tego odcinka środkowej Wisły, tak od Opatowca, od ujścia Dunajca do Wisły aż do Warszawy są niepowtarzalne. Myślę, że Tarnobrzeg mógłby być być na tej linii wspaniałych miejsc gdzie nie tylko samotny kajakarz z Wrocławia by się zatrzymał – wyjaśnia pan Dominik dodając jednocześnie, że chciał o tych kwestiach rozmawiać z władzami Tarnobrzega, jednak nikt z magistratu na spotkaniu nie pojawił się.
– Jestem osobą prywatną, może to było z mojej strony nietaktowne, wysłałem zaproszenia na spotkanie do włodarzy miasta, niestety nie przyszli, może poprzez media mój głos dotrze do nich i jakoś odpowiedzą – dodaje.
NIECH WŁODARZE TARNOBRZEGA PRZYCUPNĄ A NIE PRZYKUCNĄ
Podróżnik ma jeden apel do tarnobrzeskich władz. – Chciałbym im powiedzieć, żeby pokochali Wisłę i przy niej przycupnęli a nie przykucnęli, bo jak się kuca to wiadomo co się robi – apeluje pan Dominik.
– Niestety tutaj odnoszę wrażenie, że miasto jest odwrócone od rzeki, tu jest po prostu brzydko mówiąc najdelikatniej. Zeszłej nocy spałem 50 km w górę Wisły na wiślanej łasze, na czyściutkim piachu, otoczony dziką przyrodą i jak porównuję te miejsca to mnie mówiąc krótko boli serce – dodaje.
NIE WYCINAJCIE I NIE REGULUJCIE
Zapytaliśmy podróżnika co sądzi o realizowanych przez samorządy działaniach, polegających na wycince drzew i krzewów z międzywala oraz regulacji koryt rzek w celu ochrony przeciwpowodziowej.
– Zjechałem całą Europę na rowerze, mam więc porównanie jak tam wyglądają rzeki. Ten odcinek Wisły środkowej, nad którym leży m.in. Tarnobrzeg jest moim zdaniem ewenementem przyrodniczym. A w Europie Zachodniej duże środki w ostatnich latach przeznaczono na renaturalizację, trochę powykrzywianie tych rzek, wcześniej regulowanych aby uniknąć powodzi. My nie uczymy się na ich błędach, i teraz w ramach działań przeciwpowodziowych chcemy rzeki regulować. Ostatnio miałem wyprawę do Brukseli na rozpoczęcie polskiej prezydencji, płynąłem wzdłuż rzeki Sieg, która łączy się z Renem i tam nie dosyć, że zrobili renaturalizaję rzeki to jeszcze przywrócili ją ludziom budując ścieżki rowerowe, stacje dydaktyczno-edukacyjne. Im nie chodzi tylko o to aby oddać rzekę przyrodzie ale również ludziom – tłumaczy w rozmowie z NW24 ekolog.
– W przypadku Wisły środkowej możemy zaoszczędzić, nie musimy jej renaturalizować, wystarczy zadbać żeby nie pływały śmieci i możemy ją spróbować przywrócić ludziom. To co chcą robić samorządy, czyli wycinać międzywala i regulować Wisłę to jest absurdalne, może chodzi o to, żeby mieć dwa razy płatne, za dwa zlecenia? najpierw na prostowanie a później na wykrzywianie. Powodzie zawsze będą się zdarzać, aby zneutralizować ich skutki należy oddać rzece przestrzenie aby mogła się naturalnie rozlewać i prawnie zakazać budowy domów na terenach zalewowych – dodaje.
CZASEM WYSTARCZY KOSZ NA ŚMIECIE…
Czy projekt „Recykling Rejs” nie jest kolejną walką z wiatrakami? Pan Dominik nie ma wątpliwości co do tego jak nierówną walkę toczy.
– To odwieczne pytanie czy coś robić, czy nie robić, moja odpowiedź jest taka, że jest to odwieczna walka dobra ze złem. Nie wierzę, że zmieni się coś natychmiast, natomiast jestem przekonany, że czym więcej będzie takich inicjatyw lokalnych, tym nam będzie lepiej. Bardzo dużo zależy od uregulowania gospodarki odpadami. Każdego roku wytwarzamy ok. 5 mln ton odpadów, z czego opakowań jest ok. 2 mln ton z czego odzyskujemy 20-30%, reszta trafia na wysypiska, do lasu czy rzeki – tłumaczy NW24 podróżnik.
– Trzeba wprowadzić system, który ułatwia ludziom segregację. Podam najprostszy przykład, jestem tutaj na przeprawie promowej od godziny, jest tutaj ławeczka na której siadają ludzie, coś tam konsumują po czym patrzą i nie mają kosza na śmieci… Może warto postawić go tutaj i regularnie opróżniać, to naprawdę nie jest ani przeszczep wątroby ani lot na Marsa. To jest prosta zasada, muszą być pojemniki i muszą być regularnie opróżniane. Byłem ostatnio w Tokio, gdzie żyje 35 mln ludzi, tam na każdym skrzyżowaniu, chodniku jest wymalowany przekreślony pet. Spacerując, nie widziałem żadnego peta, przy takiej masie ludzi nie widziałem śmieci, czysto jest również na brzegach rzek.Porównując liczbę mieszkańców, to w Tarnobrzegu może być jak na sali chirurgicznej – dodaje.
foto: Piotr Morawski
Gość z kajaka widzi syf, gdyby przeszedł się brzegiem tam gdzie wędkarze przesiadują to by zawału dostał. Nasi lokalni moczykije to banda prostaków, góry śmieci po sobie zostawiają. Wstyd.
Jak słyszę o planach samorządów, które mówią np. o wycinkach pomiędzy wałami i innych pracach aby przyśpieszyć przepływ fali, podpierając się przy tym pseudonaukowymi opracowaniami to krew mnie zalewa. Lekką ręką będą wydawać(marnować) publiczne pieniądze na prace, które od dawna wiadomo, że mogą tylko pogorszyć stan. Dlaczego my Polacy nie potrafimy uczyć się na cudzych błędach? Zawsze musimy uczyć się na swoich błędach – na koszt podatnika. Niemcy wydali miliardy euro na regulację rzeki Ren i po kilkudziesięciu latach przykrych doświadczeń chcą renaturalizować rzekę za kolejne miliony. My też musimy wydać miliardy w „błoto” aby po latach wydać kolejne. „Obszar naturalnie zalewany przez Ren został zmniejszony – głównie odcięty przez wały i zabudowany – i skurczył się z 1000 do 140 km kw. Ren nazywany jest sztuczną rzeką. Efekty są tragiczne. Czas przepływu fali powodziowej na odcinku Bazylea – Karlsruhe zmniejszył się z 64 do 23 godzin. Woda po prostu tam gna. Na dodatek to olbrzymia woda. Częstotliwość powodzi też się zwiększyła. Maksymalny poziom wody, który zdaniem badaczy z początku XIX w. miał zdarzać się raz na sto lat, dziś pojawia się co 30-40 lat. Olbrzymia powódź w grudniu 1993 r. zalała Koblencję, Bonn i Kolonię. Miała to być powódź… Czytaj więcej »
Spokojnie, gdyby coś się stało to i tak winne będą bobry i ekolodzy – za te śmieci nad Wisłą ekolodzy też powinni beknąć. Gdyby częściej organizowali akcje „Sprzątanie Świata” i rzek 🙂 to wyzbierali by wszystkie śmieci i problem by zniknął 🙂 A tak to mamy to co widzimy.
i mleczni – o ile dobrze utrwaliła i się lansowana powszechnie teza 😉
kto by sie tam przejmował jakąś wisłą i terenami wokół niej, przecież mamy wspaniały,piękny naturalny zalew na tle niesamowitych kominów, wiec na niego trzeba chuchać i dmuchać i przeznaczać mase środków na wypromowanie tego cuda bo ta perła natury jest naszą wizytówką a nie jakaś królowa polskich rzek i ostnia dzika rzeka europy, nic to, ze tbg leży na jednym z jej piękniejszych odcinków a międzywale od tbg do sandomierza to przepiękny park krajobrazowy o czym wiedzą chyba tylko wędkarze i nieliczni miłośnicy przyrody.
ależ pan podróżnik się myli w swojej ocenie, nasz samorząd ” kuca i się wypróżnia” ponieważ w naturalny użyźnia glebę 🙂 tak na poważnie, to wstydu nam narobił a my przecież tyle pieniędzy wydajemy na promocję miasta. Może gdyby lato z radiem odbyło się nad Wisłą teren zostałby ogarnięty i posprzątany. Jak można było zauważyć, piękna palma stanęła przy wjeździe nad jezioro dzień przed imprezą, strażnicy miejscy prezentowali sie dumnie w nowych uniformach a ich komendant dumnie przejeżdzał nowiutkim autem pomiędzy pieszymi, rowerzystami i samochodami na jednym wspólnym pasie – aż dziw, że nie doszło do wypadku
Niestety, ale nad Wisłą jak i w całym mieście na trawnikach pełno jest przede wszystkim butelek i puszek po piwie. Sprzątanie niewiele tutaj pomoże. Bardzo wiele osób rzuca śmieci (w tym butelki, puszki, opakowania po papierosach lacznie z petami, i tp gdzie popadnie. Śmietniki są, ale tacy ludzie wychodza z zalozenia, ze jak ma 5 krokó do śmietnika to juz za daleko , ,,lepiej” rzucic na trawe. Przoduje w tym niestety młodzież. Strach pomyśleć co bedzie jak ta mlodziez bedzie miala swoje dzieci. Polska utonie w smieciach.
częste sprzątanie i gęsto ustawione kosze na śmieci jednak pomagają w rozwiązaniu problemu zaśmiecania, może warto by spróbować na terenach nadwiślańskich takiego prostego sposobu?
Dorośli nie są lepsi a już ci najbardziej przebiegli pokazują jak zaoszczędzić kilka złotych na wywozie śmieci z domu ale to raczej dotyczy Zwierzyńca, Kamionki i spacerujących tam osób. To duży społeczny problem i najgorsze jest to, że młode pokolenie tego raczej nie zmieni. Gdyby odgórnie rządzący nałożyli na gminy konkretne limity odzyskiwanych surowców wtórnych to wtedy zobaczylibyśmy jak urzędasy się sprężają i wymyślają co chwilę kolejne akcje – edukacji, segregacji oraz zbiórki, bo głównie o to chodzi. Dlaczego kiedyś nie było tylu śmieci? Bo opakowania były zwrotne. Idąc po mleko czy śmietanę to zabierało się butelki na wymianę. Chleb pakowało się bezpośrednio do siatki a nie w woreczki, wędliny w papier który szybko się rozkłada. Napoje i piwo również były z kaucją. A teraz nawet część szklanych butelek z piwa nie jest z kaucją… wszystko do kosza(jak jest) lub gdzie popadnie.
Niech się cieszy, że mu kajaka nikt nie gwizdnął 🙂
ekolog dostanie od Norberta zakaz wstepu nad odcinek Wisly w Tbg, ogladania palmy i wstepu na mecze koszykarzy Jeziora i pilkarzy Siarki za ta „anty-reklame”.
Przeciez palma miala nas promowac!
Nie wszystkie tereny podlegają Mastalerzowi, nie przesadzajcie. Ale dobrze by było aby Um postarał się o wystarczającą ilosć koszy. W tym momencie to nawet połowa miasta nie jest odpowiednio wyposażona. A później kto by nie przyjechał to smieci zobaaczy.
Wystarczy postawic śmietnik od promu do wału gdzie kończą się działki, ale jakos nikt o tym nie pomyślał, za to o bezsensownym miasteczku rowerowym owszem( wiem, ze to nie robota Mastalerza) . Wiadome, że jeśli wisła wyjdzie z koryta to śmieci napłyną nawet z Krakowa wiec nie ma co zbytnio psioczyc na samorząd za to, ze puszki itp zalegają wzdłuż brzegu.
Tak w ogóle to marzy mi się nad wisłą deptak na wzór tego jaki jest w Kazimierzu, ale przeciez lepiej ufundowac stanice żeglarską nad postindiustralnym zalewem, która posłuży najbogatszym, zamiast dać pospacerować i wypocząć hołocie, która lubi sobie wiosną i latem pospacerować i posiedzieć nad Wisłą.