Już po raz czternasty w Tarnobrzegu odbył się festiwal „Satyrblues”. I jak co roku, Viktor Czura główny organizator wydarzenia przygotował dla melomanów prawdziwą muzyczną ucztę.
Nim jednak doszło do „muzycznej konsumpcji”, festiwal rozpoczął wernisaż trzech wystaw satyrycznych, stworzonych przez Marcina Duńskiego, Marka Morosa i członków Stowarzyszenia Polskich Artystów Karykatury. Obok wystawy satyrę na festiwalu reprezentował kabaret „DNO”.
Muzyczną ucztę zapoczątkował nazywany artystą wszechstronnym Roman Puchowski, który w ramach tegorocznej edycji zagrał nie tylko w Tarnobrzegu, również w Kielcach i Przybysławicach.
Fenomenalny występ grupy Boogie Boys z pewnością mógł zapaść w pamięci słuchaczom, panowie nie tylko świetnie grają mieszankę boogie i bluesa, tworzą na scenie prawdziwe show do którego z pozytywnym skutkiem zapraszają publiczność.
Tegorocznym daniem głównym, oprócz tego tradycyjnego, festiwalowego jadła w postaci chleba, smalcu, ogórków kiszonych, jabłek i lodów, był występ zespołu B.B.&The Blues Shacks z Niemiec. Żywiołowa mieszanka bluesa i solu, charyzmatyczny wokalista – harmonijkarz, świetni muzycy z gitarzystą Andreasem Arltem – wszystko to sprawiło, że po raz kolejny szeroko rozumiany blues obronił się w Tarnobrzegu. Kolejny raz publiczność, która jak zwykle wypełniła salę Tarnobrzeskiego Domu Kultury ponad stan, mogła wyjść z festiwalu usatysfakcjonowana.
Na zakończenie koncertu gwiazdy nie mogło się obejść bez deseru, czyli wspólnego występu Boogie Boys i B.B.&The Blues Shacks. To była prawdziwa festiwalowa petarda na zakończenie.
foto&video: Agnieszka Nycz
Pięknie było a jaka kolejka za lodami… 🙂 Już odliczam czas do następnej edycji. Szacunek dla organizatorów za kawał dobrej roboty.
powiem krótko – mistrzostwo świata !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
byłem pierwszy raz i mnie to co zobaczyłem to mnie powaliło ! Totalna profeska ! Za rok stawiam się znowu !
Zgadzam się z przedmówcą, faktycznie było cudnie. Przyjechałam z Niemiec w odwiedziny do rodziny męża w Sandomierzu a Ci w progu oświadczyli mi, że zabierają mnie na imprezę do Tarnobrzega. Początkowo stawiałam opór ale w końcu dałam się porwać i całe szczęście, że to uczyniłam bo w Tarnobrzegu od początku do końca czułam wokół rock’n’rollowe szaleństwo. Niesamowicie dużo pozytwnych emocji i uśmiechu, wspaniali i mili ludzie, a ten kabaret DNO to rozweselił mnie do łez. To był niesamowity wieczór, który zamierzam powtórzyć w przyszłym roku.
Wspaniała impreza uczta dla ducha i ciała 🙂
Kolejny obowiązkowy punkt na rocznej mapie festiwali bluesowych.
Za duzo nie ma co pisac, bo tegoroczna edycja była jedna z najlepszych jakie pamietam. Kto nie byl nie zaluje.. i spieszy sie z zakupem biletow na przyszly rok 🙂
po opublikowanych komentarzach widzę, że nie tylko dla mnie Satyrblues to było wielkie święto.
Słuchajcie, z biletami na satyra jest zawsze ten sam problem bo jest ich po prostu za mało w stosunku do ilości chętnych. Sporo miejsc zabierają miejscowe VIP-y ale O.K. rozumiem taką politykę sponsorską bo skoro ktoś wykłada kasiorę to ma prawo żądać.
a ja zawsze powtarzam, że dla chcącego nie ma nic trudnego i kto się zakręci to swoje wykręci choćby miał TDK przekopać
Krycha, mądrze gadasz dziewczyno – skoczymy na piwo?
Rasta
nie mogę bo jestem w kościele
Było jak zawsze wspaniale i profesionalnie po prostu klasa ,gratylacje Viktor i Ewa
BYŁO GENIALNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jedna z najbardziej udanych edycji SB. Ramówka bardzo równa – czyli każdy wykonawca bez wyjątku łacznie z kabaretem zaprezentował najwyższy poziom. Co do atmosfery, jak zwykle nie ma lepszej na żadnym polskim festiwalu. Satyrblues to od dawna kulturalna perełka w ramówce krajowych festiwali okołobluesowych. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze jeden pozytyw – mianowicie nie było w tym roku kramów z tymi szkaradnymi pseudowyrobami, które przez kilka ostatnich edycji obniżały poziom Satyrbluesa, robiac z niego tani jarmark.
Podziekowania dla Organizatorów i do nastepnego jubileuszowego!!!
Na Satyrblusie goscilem juz nie po raz pierwszy i nie po raz pierwszy wyszedlem zadowolony. Koncepcja polaczenia muzyki (w tym przypadku bluesa i okolic) z satyra okazala sie trafna. Sporo wysmienitej muzyki (owacjami na stojaco pozegnany Boogie Boys, nie ustepujacy mu w niczym B.B. The Blues Shack oraz na dobry początek „dobry” Roman Puchowski) oraz jak zwykle na swoim poziomie kabaret DNO (bynajmniej poziom zdecydowanie odbiegajacy od nazwy). W przerwie bylo tez i cos dla ciała: pajda chleba z domowym smalcem i ogorkiem pozwolila zadowolić kolejny z naszych zmyslow. A z minusow ??? Jeden … jedyny … za szybko sie to wszystko skonczylo a na nastepna uczte trzeba czekac caly rok.
Stały Bywalcze, a kolejke do kibla też pamietasz? Bo pewnie była dłuższa niż do lodów.
Panie Wiktorze ekstra edycja. Podobało mi sie wszystko od poczatku do konca. No moze za jednym wyjatkiem, mysle tutaj o scenografii. Te gitary migajace w stylu późnego Gierka strasznie raziły i zepsuły mi wszystkie zdjecia ze sceny. Moi znajomi tez sie na to skarzyli. Takiemu festiwalowi jak Satyrblues nie przystoi dekoracja z czasów Opole 80.
Pozdrawiam
Maciek z rodzina
w przyszłym roku zaproście bluesmana z Jamajki. Byleby tylko nie Bednarka.
Jamajka ojarałaś się?
Bednarek może seplenić co najwyżej w PLAY-u.
dajcie spokój Kamilowi bo jak znam życie to lada moment wyląduje na Dniach Tarnobrzega albo na Andrzejkach w Tapimie.
Byłam , widziałam i też jestem w gronie tych co żałują że następna edycja dopiero za rok!!!!! Podobało mi się wszystko ! Cudownie przystrojony chłopski stół , sympatyczna Pani Konsul , kolejka za lodami ( pasowała do wystroju „gitarowego” z lat 80 ) a to co się działo na scenie sprawiło że przez cały wieczór czułam się jakbym była w innym świecie!!!! REWELACJA !!!!Od pierwszej do ostatniej nutki !!!!!