Wiemy że mieszkają w lasach Budy Stalowskiej, i to od lat. Niektórym udało się zobaczyć ich tropy, czy z daleka zaobserwować umykające sylwetki. Łukaszowi Milanowskiemu udało się znacznie więcej, niedawno bowiem sfotografował te piękne zwierzęta.
Dla Łukasza, fotografa przyrody z Nowej Dęby, temat wilków znany jest od lat. Od kiedy pamięta, marzył o zobaczeniu wilka w jego naturalnym środowisku, a o ich obecności na nowodębskim poligonie wiedział już od dawna. Przełomem w tropieniu tych niezwykle płochliwych drapieżników okazało się dla Łukasza zobaczenie tropów wilka, około osiem lat temu.
– Od tego momentu poczułem, że wszystko jest możliwe- przecież one są w naszej Puszczy. Wtedy wszystko zaczęło się na dobre, jeżdżenie w teren, szukanie tropów, tras ich wędrówek, dużo szukałem informacji w Internecie o zachowaniu i biologii wilków, czytałem książki. Oczywiście jeździłem do lasu fotografować i poznawać teren także dla innych zwierząt, jednak to wilk zawsze był gdzieś z tyłu głowy, gdzieś kołatała się myśl, że może to ten dzień – opowiada Łukasz w rozmowie z portalem NadWisłą24.pl.
Od tego czasu Łukasz, przez przyjaciół zwany „Milanem”, zaczął dzielić czas, pomiędzy pracę, grę w nowodębskiej Stali a wyprawami do lasu, bez względu na pogodę czy porę roku. Konsekwencja i upór w końcu się opłaciły.
– Jeździłem w teren kiedy mogłem i były chęci, wskakiwałem na rower i robiłem do 30 km po lesie licząc na kolejne tropy i na pierwsze spotkanie. Po raz pierwszy wilka zobaczyłem 500 metrów od wspomnianego ,,psiego tropu” , dokładnie po 3 latach od złapania zajawki, spotkanie było zupełnie przypadkowe i niespodziewane i mówiąc szczerze strasznie się nie popisałem, bo początkowo uznałem to coś na łące za bliżej nieokreślone zwierze. Dopiero po zerknięciu przez lornetkę ujrzałem pięknego wielkiego wilka w złotych promieniach słońca. Niestety wilk już schodził z łąki w zarośla i kilka sekund widowiska musiało mi wystarczyć . Wystarczyło – opowiada Łukasz.
O tym, jak trudnym zadaniem jest spotkanie wilka, niech świadczy fakt, iż „Milan” do tej pory spotkał je „tylko” sześć razy, obserwując łącznie dziewięć osobników. – Na pewno wyjątkowe są oba spotkania sprzed tygodnia, kiedy to w dwóch kolejnych wyjściach udało się dostrzec po trzy osobniki. Jestem jednak pewny, że wilki widziały mnie znacznie częściej niż ja je, chciałbym poznać wilcze statystyki takich spotkań – kontynuuje swoją opowieść.
ŚNIEŻNY SPRZYMIERZENIEC
Kilka dni temu, Łukaszowi udało się w końcu wytropić drapieżniki. Pomógł mu w tym śnieg, będący dla każdego przyrodnika przewodnikiem i swoistą mapą, ukazującą jakie zwierzę przebywało niedawno w danym obszarze.
– Udało się więcej niż zamierzałem, bo widziałem trzy wilki, o czym nawet nie marzyłem. Kilkakrotnie w tym roku poniosłem sromotną klęskę podczas zasiadek z aparatem, podczas których chciałem zrobić zdjęcie wilka. Długi czas bez pobytu w lesie także nie nastrajał optymistycznie, jednak natura postanowiła wynagrodzić mój upór – tłumaczy fotograf.
WILCZE SPOTKANIE W CZTERY OCZY
Na kolejną wilczą eskapadę Łukasz wybrał się trzy dni później. – Właśnie to wtorkowe spotkanie było kolejnym bodźcem do wyruszenia w teren. Nadzieja na wilcze spotkanie w cztery oczy jest za każdym wyjściem na ,,rewiry”, jednak po ostatnich wydarzeniach wiara była jakby silniejsza.
Tym razem byłem z Sebastianem, moim przyjacielem od leśnych wędrówek i tropienia nie tylko wilków ale i innych rzadkich gatunków – opowiada „Milan”.
NAGRODA DLA NIELICZNYCH
Choć wielu lokalnych fotografów przyrody spędziło w lasach Budy Stalowskiej mnóstwo godzin tropiąc wilki, to ostatecznej nagrody w postaci wymarzonej fotki nie posiadają. Łukasz należy do tych nielicznych, którym ta sztuka się udała.
– Kiedy o siódmej rano weszliśmy na właściwą drogę, widzieliśmy tylko przechodzące jelenie. Jednak idąc w stronę miejsca gdzie ostatnio widziałem wilki , coś ciemnego przecięło niespodziewanie drogę, ni to pies ni to lis, było za duże na lisa… czyżby wilk? Chwilę później, kiedy podeszliśmy bliżej, z tego samego miejsca wyłoniła się kolejna ciemna sylwetka, pomyślałem „Niemożliwe stało się faktem”, bowiem wilk stał na skraju drogi i przydrożnego rowu. Instynktownie padliśmy na kolana, ekspresowo przykładając oczy do wizjerów aparatu. Po dwóch fotkach przełączyłem na nagrywanie, jednak wilk szybko uciekł i niewiele wyszło. Po około trzydziestu sekundach kolejny wilk powoli zaczął wychodzić z lasu. Stanął na prawym ,,pasie”, rozejrzał się w obie strony i widząc nas, na chwilę zastygł w bezruchu. Trzy – cztery szybkie kadry i nagrywanie, które też średnio wyszło, jednak umykający wilk był wyostrzony ciut lepiej, niż ten pierwszy – kontynuuje swoją opowieść Łukasz.
Nasza radość była ogromna, bo mieliśmy kolejne zdjęcia cudownego zwierzaka. Niestety mocna szarówka i ciemny las nie pomogły z fotografii „wydusić za wiele”. O tej godzinie, przy takiej ciemnicy, na granicznych nastawach aparatu nie mogło być szału ale i tak szczęśliwi wróciliśmy do domów po kilkugodzinnej wędrówce wilczym szlakiem – dodaje.
Zdjęcia Łukasza Milanowskiego można zobaczyć na facebookowym profilu „Nowa Dęba Przyroda” – klik. Przyrodnicze filmiki zaś fotograf publikuje na swoim kanale youtube – klik
foto: Łukasz Milanowski
Piękna sprawa, wspaniałe zwierzęta, gratuluję spotkania!
te wilki są w lasach za Stalami dalej za Jeziórkiem, Siedlisko czy jakos tak sie nazywa ten przysiółek, widziałem je kilka razy, ale siedziałem w samochodzie