Na niedzielnym spotkaniu z Jerzym Ziębą – autorem książki „Ukryte terapie czego Ci lekarz nie powie” w auli PWSZ w Tarnobrzegu pojawiło się mnóstwo słuchaczy. Jerzy Zięba nie jest lekarzem, jest naturoterapeutą. Jak sam mówi nie leczy ludzi, tylko ich naprawia. „Czy człowiek, który jest chory powinien przychodzić do mnie? Powinien iść do lekarza (…), ale ludzie szukają rozwiązań. Dlaczego? Bo medycyna akademicka w stosunku do chorób przewlekłych jest bezradna”.
Doświadczenie autora w naturoterapii sięga już przeszło dwudziestu lat. Zagadnieniem, nad którym najwięcej w tym czasie pracował, były naturalne metody leczenia i zapobiegania przewlekłym nowotworom. Lata badań i analiz przyczyniły się do powstania Ukrytych terapii i innych publikacji, nieznanych jak dotąd medycznym środowiskom. Jerzy Zięba pozostaje na tym polu aktywny. Oprócz licznych publikacji w prasie, prowadzi też wykłady z naturoterapii, jest dyplomowanym hipnoterapeutą w Australii i USA oraz tłumaczem książki Cholesterol naukowe kłamstwo.
Ukryte terapie to przede wszystkim bogate i solidne udokumentowanie śmiałych, popartych badaniami teorii. Nie ma tu miejsca na domysły, domniemania czy myślenie życzeniowe, a całość podana jest czytelnikowi w sposób zrozumiały i intrygujący już od pierwszej strony. Pomaga wszystkim bez wyjątku, a najbardziej tym, wobec których farmakologiczne leczenie wyczerpało już swoje możliwości.
Pierwszą częścią spotkania był wykład, następnie odbyły się seminaria, dla szczegółowo zainteresowanych przedstawianymi zagadnieniami.
Wykłady Jerzego Zięby można znaleźć na kanale youtube – tutaj
foto: Piotr Morawski
Baner miesięcznika „SZAMAN” mówi mi wszystko na ten temat! Szkoda, że wróża Macieja na tej konferencji „naukowej” nie było?
na wsi wszystko przejdzie, bo miejscowe „elyty” lubią się karmic półprawdami
„Jerzy Zięba nie jest lekarzem, jest naturoterapeutą.”
PWSZ sama wystawia sobie opinię wpuszczając do siebie na „wykład” jakiegoś szamana, który żeruje na niewiedzy innych.
Lepszy „szaman” niż lekarz z klapkami na oczach. Duża część społeczeństwa już dawno straciła zaufanie do lekarzy więc nie dziw się że aula PWSZ była pełna. Lekarskich nic nie znaczących wywodów jest wszędzie pełno, w tv, radiu, darmowych gazetkach i artykułach promocyjnych cudowne leki i specyfiki. I co? Ludzie są zdrowsi? Zaproś lekarza na dość drogie wykłady do PWSZ i porównaj frekwencje 🙂
Klapki na oczach to mają ci co chodzą na takie „wykłady” i wierzą, że lepszy szaman bez kierunkowego wykształcenia niż lekarz po wieloletnich studiach i praktykach. 😀 W tym TBG musi być niezły ciemnogród.
Pewnie ci sami wierzą, w reklamy z aktorami udających lekarzy i kupują kilogramy tabletek bez recepty. Ci sami wierzą, że margaryna albo szynka bez kości za cenę niż 10zł/kg jest zdrowa. A nie potrafią uwierzyć w proste zalecenia lekarzy, że trzeba się ruszać i zdrowo się odżywiać.
I zapomniałem o najważniejszym, ci sami pewnie palą w kominku plastikiem i wycinają filtry DPF w swoich samochodach. A potem wszyscy się dziwią, że w Polsce jest smog i masa ludzi umiera na raka płuc.
Idźcie się leczyć do lekarzy. Oni mają cudowne lekarstwa na wszystko albo od razu do aptekarza oni również mają „leki” na wszystko. Świat oszalał, im więcej aptek tym więcej chorób i chorych. Co chwilę wymyslają nową chorobę i jakiś medykament na nią 🙂
Człowiek walczy z koncernami farmaceutycznymi, pokazuje alternatywne metody leczenia to już jest szaman, to tak jak ktoś mówi o ochronie przyrody i już jest ekoterrorystą albo pseudoekologiem
On z nikim nie walczy. Raczej walczy o swoich klientów. Jak to kiedyś mówił Wałęsa „lokujcie swe kapitały w Polsce, bo na nędzy i głupocie można najlepiej zarobić”
Tak zarabia ogromne krocie, wykłady dostępne są na youtubie a metody leczenia są naturalne, soki, witamina C – na tym zbija kokosy, nie to co koncerny farmaceutyczne
kto sfinansował jego przyjazd?
kto zapłacił za wynajęcie sali?
ile ludzie płacili za wstęp?
No tak, proste, tanie i skuteczne metody lecznicze wielu są nie na rękę
a ja polecam stare metody jak za czasów Prusa. 😀 Wtedy rzekła do matki: – Napalcie, kumo, w piecu do chleba. Trza dziewczynie zadać na dobre poty, to ją odejdzie. Wdowa napaliła w piecu jak się patrzy i wygarnęła węgle czekając dalszych rozkazów. – No, teraz – rzekła znachorka – położyć dziewuchę na sosnowej desce i wsadzić ją w piec na trzy zdrowaśki. Ozdrowieje wnet, jakby kto ręką odjął! Istotnie, położono Rozalię na sosnowej desce (Antek patrzył na to z rogu izby) i wsadzona ją, nogami naprzód, do pieca. Dziewczyna, gdy ją gorąco owiało, ocknęła się. – Matulu, co wy ze mną robicie? – zawołała. – Cicho, głupia, to ci przecie wyjdzie na zdrowie. Już ją wsunęły baby do połowy; dziewczyna poczęła się rzucać jak ryba w sieci. Uderzyła znachorkę, schwyciła matkę obu rękami za szyję i wniebogłosy krzyczała: – A dyć wy mnie spalicie, matulu!… Już ją całkiem wsunięto, piec założono deską i baby poczęły odmawiać trzy zdrowaśki… – Zdrowaś, Panno Mario; łaski pełna… – Matulu! matulu moja!… – jęczała nieszczęśliwa dziewczyna. – O, matulu!… – Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami… Teraz Antek podbiegł do pieca i schwycił matkę za spódnicę. – Matulu! – zawołał z płaczem… Czytaj więcej »