Mimo ambitnej walki w drugiej połowie nie udało się koszykarzom Siarki odnieść zwycięstwa w ostatnim meczu w sezonie we własnej hali. Podopieczni trenera Pyszniaka przegrali z MKS Dąbrową Górniczą 87:93 (23:31, 16:23, 24:18, 24:21). Tarnobrzeskiej ekipie do rozegrania pozostało jeszcze jedno spotkanie, w niedzielę 24. kwietnia w Gdyni z Asseco.
Pierwsza kwarta była bardzo ofensywna i toczyła się pod dyktando gości. MKS dzięki trafieniom Drago Pasalicia i Piotra Pamuły prowadził po pięciu minutach 14:5. Siarka starała się odrabiać straty dzięki akcjom Kacpra Młynarskiego i Gary’ego Bella, ale w ekipie z Dąbrowy Górniczej do ataku włączyli się Eric Williams oraz Rashaun Broadus i to goście po 10 minutach wygrywali 31:23. W drugiej części meczu zespół trenera Drażena Anzulovicia kontrolował sytuację na parkiecie. Nadal dobrze prezentowali się Pasalić i Pamuła, a po serii siedmiu punktów z rzędu i trafieniu Mateusza Dziemby było już nawet 54:36.
Trzecia kwarta była już trochę lepsza dla gospodarzy. Po trafieniach Jakuba Patoki i Daniela Walla tarnobrzeżanie zmniejszali straty do sześciu punktów. Później jednak ważne akcje kończyli Przemysław Szymański oraz Rashaun Broadus i głównie dzięki temu MKS nadal kontrolował sytuację na parkiecie – było 72:63 po 30 minutach rywalizacji. W ostatniej kwarcie Siarka się nie poddawała – dzięki rzutom Zacha Robbinsa i Patoki zbliżała się na zaledwie jeden punkt. W najważniejszych momentach na linii rzutów wolnych nie zawodzili jednak Szymański oraz Dominik Mavra i to MKS cieszył się ze zwycięstwa 93:87.
Najlepszym zawodnikiem gości był Drago Pasalić z 19 punktami i sześcioma zbiórkami. Piotr Pamuła dorzucił do tego 17 punktów. W ekipie gospodarzy Gary Bell zanotował 22 punkty.
SIARKA TARNOBRZEG – MKS DĄBROWA GÓRNICZA 87:93 (23:31, 16:23, 24:18, 24:21)
SIARKA: Bell 22 (3×3), Młynarski 16 (2×3), Patoka 14, Robbins 14, Zalewski 11 (1×3), Wall 10 (2×3), Strzelecki 0
MKS: Pasalić 19 (1×3), Pamuła 17 (3×3), Williams 16, Broadus 10 (1×3), Szymański 9, Mavara 8 (1×3), Zmarlak 8, Dziemba 5 (1×3), Wieczorek 1
foto: Piotr Morawski
I po ptokach – Trefl wygrał i tylko CUD spowoduje zajęcie 15 miejsca. Trzeba było wygrać w Lublinie i nie tylko tam, ale z takim składem gdzie jest 3-4 zawodników wartościowych, a reszta to statyści lub po prostu nie ta liga i poziom dla nich ciężko by było coś ugrać wielkiego nawet w 1 lidze. Ale ambicje są jak widać dalej. Z jednej strony podziw za to dla prezesa-trenera a z drugiej – co on mówi ? Nie stać jest nas na drużynę która coś ugra w ekstraklasie, która czymś zachwyci. Nie ma miedzi i to nie jest wina prezesa choć stara się jak może bo to jego pasja. A po za tym aby grać w PLK trzeba być minimum na 15 m-cu, a to już praktycznie pozamiatane jest.
Koszykówka w Tarnobrzegu jak najbardziej, ale bez PYSZNIAKÓW!
i nie za tylko i wyłącznie miejską kasę.
podobnie kopacze.
marna frekwencja,marne wyniki a miliony wyrzucone w błoto.
I bardzo dobrze ze tak sie stalo.Bedzie I liga a gdyby pozostali w Tauron to 100 % spadliby do III ligi tak jak Stal Stalowa Woka i inne druzyny z Polski w przeszlosci bo zostaliby wycofani z braku kasy.A tak beda sobie pykac w I lidze.Tak naprawde to wiecej sie pisze o I czy II lidze niz o Tauron.Stalowa Wola gra teraz w II lidze i wciaz widze artykuly o ich meczach w Echu .To samo Krosno.Tauron to takie mydlenie oczu o wielkim sporcie.Sciema na kase.
W I lidze znalezienie dobrego sponsora będzie graniczyć z cudem a gra będzie wyglądać jak dzisiejszy poziom naszego najsłabszego zawodnika. Nie przesadzajcie że kosz utrzymuje w 100% miasto, te czasy dawno minęły.
Kilka meczy przegraliśmy dosłownie kilkoma punktami pewnie dlatego że 2 miesiące był kontuzjowany Bell. Udofia pokazał że potrafi grać w kosza lecz kontuzja nie pozwoliła mu dograć sezonu 🙁 Ta drużyna mogła by powalczyć o środek tabeli, gdyby nie było kontuzji. Wszyscy dobrze wiedzą jaki mamy budżet, że jesteśmy kopciuszkiem w lidze. Szkoda że Pyszniak nie zostawił trenerki Papce a sam nie zajął się prezesowaniem i szukaniem sponsorów. Wprowadzić swojego trenera na salony TBL to było by coś. Gra nie wyglądała by na pewno gorzej.
Mamy pecha. Mamy pecha. Mamy pecha. Co roku to samo słyszę. Pech, kontuzje i wyciąganie łapy do miasta po pieniądze. Tyle. Wyników żadnych. Skoro zawodnicy w 7 osobowym składzie niekiedy ciągną po 35-40 minut w każdym meczu, to chyba normalne jest, że będą bardziej podatni na kontuzje i urazy. Zresztą Pyszniak dopiero od dzisiaj się dowiedział, że kontuzje są wkalkulowane w sport? Nie miał podobnych sytuacji w poprzednich latach? Oczywiście, że miał, ale jak się nie wyciąga odpowiednich wniosków na przyszłość, to tak właśnie jest. I nie gadajmy tutaj o miejscu w środku tabeli skoro w Lublinie dostajemy boleśnie po dupie. Rok temu ostatnie miejsce. W tym roku przed ostatnie i spadek. Najwyższy czas skończyć ten cyrk.
Ilością widzów i sprzedanych biletów prezes przebił wiele drużyn z TBL. Nawet hala nasza jest za mała aby tylu widzów pomieścić. A ilości dzieci i młodzieży – wisienka na torcie u prezesa. I pewnie wszyscy w to uwierzą patrząc na zdjęcia z meczów naszych grajków.
Pod jednym względem Zbigniew Pyszniak jest mistrzem – autokreacji. Przemawia stanowczo i zdecydowanie. Szkoda tylko, że nieustannie mija się z prawdą i kłamie w żywe oczy. Po biletach prezesowi z tego co słyszę wyszło, że pół Tarnobrzega było na meczach Siarki, czyli jakieś 25 tysięcy mieszkańców. Biorąc pod uwagę, że spotkań w Tarnobrzegu było 16 to wychodzi jakieś 1.500 widzów na każdym meczu. Co więcej biletów nawet brakowało i trzeba było gdzieś tam donosić. Zdumiewające wręcz, zwłaszcza gdy przez 16 ligowych spotkań średnia widzów na jednym takim spotkaniu wynosiła 593. Mam nadzieję, że w tym roku naiwność niektórych ludzi się skończy. Wystarczy już tych porażek i głupot.