Mimo, że nie do końca wiadomo, czy ogniomiotacze to faktycznie tancerze, czy bardziej kuglarze – jedno jest pewne – ich popisy są wyjątkowo spektakularne i cieszą się nieustającą popularnością. Podczas tegorocznej edycji Dookoła Wody Festivalu, swoje umiejętności zaprezentowała sandomierska grupa FURION.
Historia tańca z płonącymi kulami, czyli „pojkowania” przybyła do Europy z Nowej Zelandii, a dokładniej z tradycji plemienia Maori. Podobno Maoranki, które od wieków zajmowały się pracami „domowymi”, w tym szyciem, ćwicząc swoje umiejętności tkackie przywiązywały do sznurków kamienie i kręciły nimi, trenując sprawność nadgarstków. Energiczne machanie kulami wprowadzało ciało w rodzaj naturalnego tańca. Mężczyźni z plemienia zauważyli, że na sylwetki kobiet dobrze robią ćwiczenia ze sznurkami, więc sami zaczęli nimi kręcić licząc na to, że ich ciała staną się silniejsze i bardziej zręczne, co będą mogli wykorzystać w swoich polowaniach. Tak też się stało, ich ciała stawały się bardziej sprawne, a to przynosiło obfite plony w postaci upolowanej zwierzyny.
Z czasem, dla nadania tańcowi rytualnego charakteru kamienie zastąpiono ozdobami. Być może wykorzystywano go także do porozumiewania się na odległość – podpalone kule widoczne były z odległych miejsc.
Taniec ognia we współczesnej formie wywodzi się ze sztuk cyrkowych, od kuglarzy żonglujących płonącymi pałkami i plujących ogniem. Do pokazów z ogniem oprócz POI wykorzystywane są też płonące kije, liny, pazury czy wachlarze.
– Nasza grupa istnieje od zeszłego roku, spotykamy się dwa razy w tygodniu i trenujemy w plenerze lub w Kamienicy Oleśnickich – opowiada w rozmowie z portalem NadWisłą24 Kamil „Chomik” Chliwiński, współzałożyciel grupy.
Pomimo, że nie jest to sztuka ani łatwa ani bezpieczna, Kamil podkreśla, że taniec z ogniem to wielka pasja wszystkich członków Furiona.
– Mamy od 18-24 lat i znaleźliśmy lepszy myślę sposób na życie niż siedzenie pod blokiem na ławce i picie piwa – tłumaczy. – Robimy to co lubimy i staramy się to robić z pasją, mam nadzieję, że widzowie również w ten sposób odbierają nasze widowisko – dodaje.
video: Agnieszka Nycz
foto: Piotr Morawski
nice