Są takie koncerty, na które czeka się wiele lat – prawdziwe święta muzyki. Do nich z pewnością należy piątkowy koncert Kata z Romanem Kostrzewskim w tarnobrzeskim klubie Maxim. Dzięki panom ze Stowarzyszenia mRock legendarny zespół odwiedził Tarnobrzeg i zabrał fanów w piekielną, muzyczną podróż.
Bez supportu, z prawie godzinnym opóźnieniem rozpoczął się „diabelski set” legendy polskiego black metalu – zespołu KAT z Romanem Kostrzewskim. O tym, że KAT łączy pokolenia można było się przekonać patrząc na rozpiętość wiekową publiczności, wśród blisko 200 osób znaleźć można było zarówno „raczkujących” adeptów szatańskich dźwięków jak i starych wyjadaczy, pamiętających Romka z czasów o kilka kilogramów lżejszego i z większym dobrodziejstwem włosów na głowie.
Lepszego rozpoczęcia nie dało się wymarzyć: „Bramy żądz”, potem „666” i „Noce Szatana” – pomimo małych problemów technicznych stare kawałki zabrzmiały na tyle dobrze, by pobudzić publiczność do szaleńczego pogo. Jak na trasę promującą nowy album zespół przygotował też nowe propozycję, z nieco mniejszym entuzjazmem przyjęte przez fanów „głodnych głównie starych kawałków”. Jakby dla nich właśnie KAT przygotował wyśmienitą końcówkę koncertu, kiedy to ze sceny zabrzmiały „Mag – sex’, „Głos z ciemności”, „Wyrocznia” i „Porwany obłędem”.
Pod koniec metalowej uczty Roman zapowiedział, że bisów nie będzie, by na próżno o nie nie prosić i gardeł nie zdzierać. Gardła nienaruszone musiały bowiem jeszcze chwilę pozostać, by razem z Romanem odśpiewać ckliwą „Łzę dla cieniów minionych”. Z tarnobrzeską publicznością zespół pożegnał się „Diabelskim Domem I” ( – niestety nie II – przyp.red ).
WKRÓTCE WYWIAD Z ROMANEM KOSTRZEWSKIM. ZAPRASZAMY
video: Piotr Morawski
foto: Piotr Morawski
foto: Agnieszka Nycz
foto: Konrad Pera
Byłeeem! Najlepszy koncert 2011 roku w Tarnobrzegu!!!
Romek jesteś WIELKI!!! Szacun.
Mało tego, to było największe wydarzenie metalowe od dobrych kilku lat w Tbg. Pełny Maxim świadczy o zapotrzebowaniu na dobre metalowe zespoły. Jednak nie samym „reggałem” Tarnobrzeg żyje 🙂
KONCERT KATA Z ROMKIEM – TAKI JAK ZAWSZE CZYLI ZAJEBISTY. GDZIEKOLWIEK NA NIEGO POJADĘ ZAWSZE WYMIĘKAM. POZDRAWIAM EKIPĘ.
Super koncert !! Dobry klimat, wspaniała atmosfera i przyzwoite nagłośnienie zrobiły swoje – dobrze że panowie akustycy nie przesadzali z poziomem decybeli 🙂 Wszystko ukręcone było należycie jak się patrzy. Jedyne dwie rzeczy do których bym się przyczepił – muzykanci (poza Loth’em, bo to inny termat) stali jak kołki i gapili się na gryfy – tutaj ze sceny energii nie było żadnej… A że ne starych numerów nie zagrali „Klillera” to już przegięcie :/
Z kata – kat, z kata – kat, Rom Skostrzewski ma sto lat !! Jereneo wąsy ma, na bębękach pięknie gra !! Lubczik Piotr wygina się, dzielnie szarpie gitarrę !! Jaguś w ręce dzierży basss, smocze łuski ma po passs !! Oset ser z kiełbachą je, i wesoło śmieje się !! Potem biegnie społem Kat na spotkanie z Edith Piaff!!!!!!:)
Mały, ktoś ogłosił konkurs literacki??? 😀
Nic by się nie stało gdyby lokalna kapelka zagrała 40 minutowy secik przed Katem. Malmsteen z tymi kołkami na scenie to święta racja, Romek swoimi wygibasami robił za dwóch a reszta… 🙂