Dla wielu tarnobrzeżan pub „Blues&Rock” był miejscem kultowym, stąd bywalcy postanowili zaakcentować zamknięcie pubu w dość oryginalny sposób. Na drzwiach lokalu pojawiła się klepsydra, informująca o zakończeniu jego działalności.
Początki BLUES&ROCKA sięgają drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych,kiedy to pub o nazwie KORAL (przemianowany później na BLUES ROCK CAFE), mieścił się w pawilonie znanym tarnobrzeżanom pod nazwą BARTOSZ. Był to jeden z pierwszych pubów w Tarnobrzegu, w którym odbywały się koncerty, na ogół w okresie letnim na zewnątrz, gdyż powierzchnia lokalu nie była zbyt duża. Zmieniali się właściciele, zmieniła się siedziba jak i nieznacznie nazwa a fani dobrej muzy tłumnie przybywali na koncerty, imprezy z cyklu jam sessions, rockoteki. W latach świetności piwo lało się tam strumieniami a powietrze gęste było od dymu. Myślę, że BLUES&ROCK, był w prostej linii kontynuatorem klimatu pubu „U KUCZERY” (dojrzalsi internauci na pewno kojarzą) szkoda tylko, że klientela ostatnimi czasy, już tak nie dopisywała.
No więc, żywot BLUES ROCKA dobiegł końca, czy nastąpi zmartwychwstanie??? czas pokaże.
Miejmy nadzieję, bo „ciucholandów” u nas dostatek.
tekst oraz foto główne: Jarek Adamiak
fotoreportaż z różnych koncertów w Bluesie: Piotr Morawski
To nie jest dobra wiadomość 🙁 Aż się łezka w oku zakręciła po oglądnięciu archiwalnych fotek :'(
Świat się kończy…. 🙁
Nie czuję straty i nic mi sie w oku nie kręci. Tarnobrzescy nuworysze mają większe budy dla psów niż ta piwniczna komórka więc w czym problem. Po za tym jest lokal „Końca nie widać” w którym nikogo nie widać i tam należy iść i topić żale, najlepiej przy gitarze Czak Music.
W pore artykuł…
Za 2 lat taką klepsydrę wypiszemy Tarnobrzegowi a właściwie to już można. Kamień na kamieniu sie tu nie ostanie, wszyscy uciekną. Zapytajcie redaktorze prezydenta o ile podwyższył czynsze w kamienicach to się dowiecie dlaczego…
Trzeba było tam krzyż powiesić nad barem, krzyża przecież nikt nie ruszy.
Co jak co ale szkoda. Fani dobrej muzyki wyginęli jak dinozaury. Na koncerty w tarnobrzeskim ciemno-grodzie przychodzi garstka osób których liczbe zazwyczaj można policzyć na palcach. Każdy małolat obecnie poddaje się tępej kulturze masowej którą reprezentuje pop i inne gówna. A w TBG to już tylko albo dres albo pedał w obcisłych ciuszkach słuchający techno albo innego gówna jest spotykany na ulicy (o HIP-HOP-owcach nie wspomnę). Fani cięższych brzmień wyginęli jak iloraz inteligencji tarnobrzeskiej młodzieży (SZALIK I ZA CIEMNOGRÓD! HAH).
Koncerty w Bluesie nie były jakąś wybitną ucztą dla uszu ze względu na marną akustykę ale klimat zawsze był pozytywny i po kilku głębszych wszystko było do przyjęcia. Generalnie ludzie, którzy tam przychodzili stworzyli to miejsce, niestety wiekszość bawi się teraz w UK i Irlandii – I TO ONI ZABILI BLUESA – DZIADY WRACAĆ!!!
To że ktoś wyjechał albo pracuje albo się hajtną i nie ma czasu przychodzić do baru to naturalna kolei rzeczy. Problem polega na tym że kolejne coraz młodsze roczniki nawet nie spoglądną na ten bar, bo w ich mniemaniu rzępolenie na gitarach to nie muzyka (ONI WOLĄ BIBERA!).