Mimo, że nie do końca wiadomo, czy ogniomiotacze to faktycznie tancerze, czy bardziej kuglarze – jedno jest pewne – ich popisy są wyjątkowo spektakularne i cieszą się coraz większą popularnością. Podczas XIX finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy artyści z grupy „Syriusz” wystąpili na tarnobrzeskim Rynku.
Historia tańca z płonącymi kulami, czyli „pojkowania” przybyła do Europy z Nowej Zelandii, a dokładniej z tradycji plemienia Maori. Podobno Maoranki, które od wieków zajmowały się pracami „domowymi”, w tym szyciem, ćwicząc swoje umiejętności tkackie przywiązywały do sznurków kamienie i kręciły nimi, trenując sprawność nadgarstków. Energiczne machanie kulami wprowadzało ciało w rodzaj naturalnego tańca.
Mężczyźni z plemienia zauważyli, że na sylwetki kobiet dobrze robią ćwiczenia ze sznurkami, więc sami zaczęli nimi kręcić licząc na to, że ich ciała staną się silniejsze i bardziej zręczne, co będą mogli wykorzystać w swoich polowaniach. Tak też się stało, ich ciała stawały się bardziej sprawne, a to przynosiło obfite plony w postaci upolowanej zwierzyny.
Z czasem, dla nadania tańcowi rytualnego charakteru kamienie zastąpiono ozdobami. Być może wykorzystywano go także do porozumiewania się na odległość – podpalone kule widoczne były z odległych miejsc.
Taniec ognia we współczesnej formie wywodzi się ze sztuk cyrkowych, od kuglarzy żonglujących płonącymi pałkami i plujących ogniem.
Do pokazów z ogniem oprócz POI wykorzystywane są też płonące kije, liny, pazury czy wachlarze.
Nie jest to sztuka łatwa, bezpieczna, wymaga też sporych nakładów finansowych. Rekwizyty niezbędne do efektownego tańca można kupić tylko w Internecie, a zarówno kule, jak i specjalny kevlarowy materiał, nie są tanie. Do wydatków trzeba doliczyć olej parafinowy, który zużywany jest w ilościach niemal hurtowych.
foto: Rafał Rozmus
Podczas XVIII finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy artyści z grupy „Syriusz” również wystąpili na tarnobrzeskim Rynku.
foto: Piotr Morawski
Byłem, widziałem, pokaz bardzo fajny. Wolę tego typu pokazy tworzone przez artystów niż oklepane sztuczne ognie, w Sylwestra sztuczne ognie, 9 dni później kolejny raz i to w tym samym miejscu.
Dodatkowo żaden ptak, pies itd nie dostanią padaczki czy zawału od hałasu. Jedynie człowiek ze strachu może choćby zrobić coś niemiło pachnącego ale to jego problem, przyszedł dobrowolnie