W sobotę 15 grudnia Zespół Obrzędowy Lasowiaczki pod przewodnictwem Anny Rzeszut wraz pracownikami Miejsko-Gminnego Domu Kultury w Baranowie Sandomierskim przygotował 37. „Wigilię Lasowiacką”. To cykliczne wydarzenie jest nie tylko spotkaniem wielu osób, to przede wszystkim powrót do przeszłości i możliwość poznania wierzeń i obrzędów, które jeszcze ponad 100 lat temu ceremoniowali Lasowiacy.
Pomysłodawczynią wigilii jest Anna Rzeszut, szefowa Zespołu Obrzędowego „Lasowiaczki”. – Pierwsze spotkania organizowaliśmy w małym gronie, u strażoków, czasami u księdza. Od kilkunastu lat spotykamy się w domu kultury – wspomina.
Wigilię Lasowiacką rozpoczęła projekcja filmu. Produkcja sfinansowania przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego miała za zadanie przedstawienie obrzędu wigilii z dawnych czasów. Główne role zagrali członkowie Zespołu „Lasowiaczki” i to oni zadbali również o scenariusz filmu.
– Miało być autentycznie i tak chyba było – mówi Anna Rzeszut, która wcieliła się w postać Magdy, matki rodziny. Tako wigilijo robiła moja babuszka, tak było w jej rodzinnym domu, tak wyglądały przygotowania do wigiliji u każdej tutejszej rodzinie – podkreśla.
CELEBROWANIE TRADYCJI
Zgodnie z dawną tradycją do kolacji wigilijnej nie można było zasiąść nie umywszy się w cebrzyku, do którego gospodarz domu wrzucał grosz na szczęście. Nikt z zaproszonych gości nie umknął uwadze babci Hani, wszyscy zaproszeni, musieli dokonać symbolicznego obmycia twarzy. I tak kolejno do cebrzyka z wodą wywoływani przez Hannę Rzeszut, podchodzili przedstawiciele parlamentu, samorządu oraz zaproszeni goście.
Podczas spotkania, zgodnie z naszą polską tradycją wszyscy przełamali się opłatkiem składając sobie nawzajem życzenia. Wieczór wypełniło wspólne kolędowanie.
TRADYCYJNE POTRAWY
Wigilia Lasowiacka to jedno z niewielu spotkań przedświątecznych, na którym można zakosztować wigilijnych potraw robionych według dawnych, tradycyjnych receptur. – U mnie w domu tak się jadało, najpirw podawało się borszcz z grzybami i kaszo do tego były zimioki, potem jadło się kasze: gryczano z grzybami, jęczmienno i jaglano z suszonymi śliwkami. Jadło się tyż kapuste z grzybami i grochem, wszystko popijało się kompotem z suszu. Ryb nie było na naszym stole – opowiada Lasowiaczka.
Wszystkie potrawy zostały przygotowane pod bacznym okiem Anny Rzeszów, w ich przyrządzaniu pomagały członkinie zespołu oraz pracownicy MGOK-u.
źródło: UMiG Baranów Sandomierski
foto: Tomasz Młyniec