Koszykarze KKS Siarka Tarnobrzeg niespodziewanie przegrali z Sokołem Łańcut 65:78 (17:20, 16:19, 17:18, 15:21) w trzecim meczu rozegranym w ramach XII Memoriału im. Kazimierza Wacławczyka. Tarnobrzeski zespół ostatecznie uplasował się na drugiej pozycji, pierwsza lokata przypadła pierwszoligowcowi z Łańcuta.
W niedzielnym spotkaniu koszykarze KKS Siarki Tarnobrzeg zagrali bardzo słabo, w każdym elemencie popełniając mnóstwo błędów. Niecelne rzuty, nieskuteczna obrona, niefortunne straty piłki spowodowały, że faworyci turnieju zakończyli zawody na drugim miejscu, ulegając zespołowi z pierwszej ligi.
– Nie udało się, nie wiem dlaczego, w piątek i w sobotę grali dobrze, a dzisiaj nie, nie wiem dlaczego, nie spali może? Momentami nie można było na to patrzeć – komentował po meczu prezes Pyszniak. – Może to i dobry prysznic niektórzy Amerykanie myśleli bowiem, że są już graczami, a tu sprowadzono ich na ziemię – dodał.
Według trenera Szczubiała zła dyspozycja zawodników w niedzielnym spotkaniu wynikła m.in. ze zmęczenia. – Zagraliśmy dwa niezłe mecze. Dzisiaj we znaki dało się zmęczenie, szczególnie u zawodników amerykańskich, którzy są z nami dopiero tydzień, i nie wytrzymali tego fizycznie, aczkolwiek niepokojące jest to, że jeśli przychodzi zmęczenie to głowy też odchodzą – tłumaczył trener Szczubiał.
Do rozpoczęcia sezonu pozostał niecały miesiąc, a trener Szczubiał wciąż ma problemy kadrowe, obok kontuzji Przemysława Karnowskiego, w meczu z Sokołem nie zagrał Wojciech Barycz, zaledwie kilka minut na parkiecie grał Michał Rabka.
– Koszykówka jest taką dyscypliną, w której jeśli słabiej się czuję, coś mnie boli to muszę włączyć więcej szarych komórek, a tego dzisiaj tutaj nie było. Mam o to pretensje do zawodników, wiem, że gdy jest się bardzo zmęczonym to brakuje adrenaliny ale niestety, jeśli ktoś chce żyć z koszykówki i zarabiać pieniądze, to musi się nauczyć pokonywać takie sytuacje – tłumaczył trener Szczubiał. – Pojawiły się kontuzje, chociaż nie trenowaliśmy ciężko nie wiem, czy to pokolenie jest takie słabe, że na prostej drodze łamie nogi albo kręci kostki. W każdym bądź razie mamy ciągłe braki, ciągle trudno jest zebrać dziesięciu zawodników na treningu, a kontuzje wynikają z głupich, prostych błędów – dodał.
W nadchodzący weekend zespół Siarki Tarnobrzeg weźmie udział w Mistrzostwach Podkarpacia. – W tym tygodniu zagramy aż sześć spotkań i to wszystko da nam jakiś obraz, czy mamy już skompletowany zespół, czy musimy szukać jeszcze nowych zawodników – powiedział trener Szczubiał.
Siarka-Jezioro Tarnobrzeg – Sokół Łańcut 65:78 (17:20, 16:19, 17:18, 15:21)
Siarka-Jezioro Tarnobrzeg: Doaks 18, Miller 13, LaMarshall 9, Helton 8, Piechowicz 8, Wyka 8. Rabka 1.
Sokół Łańcut: Klima 25, Szurlej 16, Wilczek 12, Bogdanowicz 10, Hałas 8, Dubiel 4, Fortuna 3.
Klasyfikacja końcowa:
1. Sokół Łańcut
2. Siarka-Jezioro Tarnobrzeg
3. Politechnika Lwów
4. MKS Dąbrowa Górnicza
foto: Piotr Morawski
video: Agnieszka Nycz
Słabiutki meczyk, zawodnicy pomyśleli chyba, że spokojne ustrzelą Sokoła. Oby ten zimny prysznic przyniósł jakieś dobre zmiany. Z czego ten Barycz jest ulepiony? znowu kontuzja?
Nie kontuzja tylko po prostu nie ma jeszcze na tyle sił po tej dawnej kontuzji aby grać aż 3 mecze w 3 dni.
Miał prawie cały zeszły sezon na wyleczenie i zebranie sił, to śmieszne, że ten zawodnik jest jeszcze w Siarce i do tego został kapitanem zespołu. Tylko czekać, jeden, dwa meczyki i Barycz znów usiądzie na ławie i w dresiku spokojne obejrzy cały sezon
Jestem naiwny wiem, dwa pierwsze mecze napełniły mnie optymizmem, w niedzielę ten optymizm odbił mi się czkawką po czym na koniec spotkania zachciało mi się nim wymiotować, wróciły bowiem wspomnienia poprzedniego sezonu, te same obrazki też czarni i biali bezradnie biegający po parkiecie, obrazy przez kilka miesięcy wypierane powróciły jak najgorszy koszmar i utknęły mi w gardle … panie Szczubiał, może pan mnie walnąć w plecy?
Ja czkawkę mam do tej pory 🙂 Trenejros i prezes mają jeszcze trochę czasu na zmiany. Trzeba będzie śledzić poczynania naszych na Mistrz. Podkarpacia. Jeśli nasi nie dadzą rady to co będzie? ściągną nowych zawodników, którzy nie zdążą się zaprezentować i ograć. Czyżby kolejne baty, baty, baty…
Jeśli chodzi o Wojtka Barycza to być może trzy mecze w ciągu trzech dni to jest dla niego na tą chwilę zbyt duże obciążenie. W niedzielę widać było jego brak. To, że został kapitanem zespołu wcale mnie nie dziwi, bo przecież z całego zespołu ma najdłuższy ”staż” w tej drużynie. W każdym razie 2,3 kontuzje i znowu leżymy tak jak w poprzednim sezonie. Zimny prysznic był potrzebny, bo po pierwszych dwóch meczach większa część publiki o mały włos nie uniosła się w powietrze z zachwytu. W niedzielę wyglądało to naprawdę bardzo słabo i zespół przypominał tą samą, bezradną drużynę z poprzedniego sezonu. Masa niedokładności, nieprzygotowanych akcji, nieskutecznych rzutów. Nie rozumiem co w tej drużynie robi Piotr Pyszniak. Jego gra jest tylko zasługą jego ojca. Szkoda, że blokuje miejsce innemu Polakowi. Przecież tego typu gracz powinien najpierw ogrywać się na boiskach niższych lig. Jest jeszcze troszkę czasu aby niektóre elementy dopracować, choć na chwilę obecną jestem daleki od optymizmu. Realnie patrząc to przeskoczenie dwóch, trzech drużyn w tabeli będzie na pewno sukcesem.