– Dostałem minuty, których potrzebowałem. Dzięki temu nabrałem pewności siebie. Mogę rywalizować z każdym w tej lidze – mówi zawodnik Siarki.
Kosma Zatorski:Rozegrał Pan fantastyczny mecz przeciwko swoim niedawnym kolegom. Chyba nie potrzebował Pan dodatkowej motywacji?
Rafał Rajewicz: To prawda. Spotkanie z Zastalem traktowałem wyjątkowo, na trybunach było pełno znajomych, więc chciałem się pokazać z jak najlepszej strony. I chyba to mi się udało. Szkoda, że nie udało nam się wywieźć zwycięstwa z Zielonej Góry. Zabrakło nam naprawdę niewiele.
Z perspektywy czasu jak ocenia Pan wypożyczenie do Siarki?
– To świetny ruch. Staram się grać jak najlepiej i dostaje minuty, których potrzebowałem. Dzięki temu nabrałem pewności, a sobie udowodniłem, że nie jestem za słaby na Tauron Basket Ligę. Mogę rywalizować z Paulem Millerem, Ivanem Zigeranovićem oraz innymi wysokimi graczami bez kompleksu.
Powiedz co się stało ze skutecznością z linii rzutów osobistych? Wcześniej była to Pana pięta achillesowa, a dzisiaj trafił Pan każdą z sześciu prób?
– Pewność siebie. Wydaje mi się, że to właśnie to. Jest o wiele większa, a dzięki temu nie mam problemu ani z osobistymi, ani rzutami z dystansu.
Po raz pierwszy trafił Pan do klubu będącego daleko od rodzinnych stron. Miał Pan problemy z aklimatyzacją?
Na pewno Tarnobrzeg to zupełnie inne miejsce niż Zielona Góra. Nie ma tu za wiele do roboty. Dzięki temu koncentruje się na treningach i meczach. Ponadto otrzymałem bardzo ładne trzypokojowe mieszkanie, więc nie narzekam. Jest w porządku.
W następnym sezonie ma Pan ważny kontrakt z Zastalem. Chciałby Pan tu wrócić?
Oczywiście.
źródło: Kosma Zatorski/plk.pl
foto: Piotr Morawski