Malarstwo Grzegorza Wójcika “Oddech” – wystawa w Muzeum – Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu

Muzeum-Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu zaprasza na wystawę malarstwa Grzegorza Wójcika
pt. „Oddech”.

Otwarcie wystawy: niedziela, 21 września 2025 r., godz. 17.00
Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu
ul. Sandomierska 27

Wystawa będzie udostępniona zwiedzającym do 12 października 2025 r.

­Grzegorz Wójcik

Urodził się w 1982 roku w Tarnobrzegu. W latach 2001-2006 studiował malarstwo na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej. Dyplom uzyskał w pracowni prof. Jacka Wojciechowskiego. Mieszka w Tarnobrzegu, od paru lat zajmuje się malarstwem pejzażowym.

Nagrody i wyróżnienia: 2021 – wyróżnienie na VII Międzynarodowym Biennale Obrazu Quadro Art, Łódź 2021, 2022 – II nagroda, „Porównania 31”-, BWA Sandomierz, 2023 – IV Nagroda Wojewody Świętokrzyskiego, „Porównania 32”- BWA Sandomierz, 2024 – VI Nagroda, w konkursie „Porównania 33”, BWA Sandomierz 2024,

Kilka uwag o twórczości Grzegorza Wójcika

Trudno jest historykowi sztuki skreślić kilka słów na temat osoby której twórczość się niezmiernie ceni (a nawet jest się jej zadeklarowanym fanem), a także zna osobiście. Wypowiedzi kolegów o kolegach są zazwyczaj śmiertelnie nudne, popadające w panegiryczny, pełen emfazy ton. Działa na dodatek z racji wyuczonej i wykonywanej profesji – trudno zdjąć okulary badacza wobec widzianych dzieł sztuki. Tekst ten nie aspiruje do bycia „instrukcją obsługi” twórczości artysty, a raczej stanowić subiektywną impresję na temat jego twórczości. Tarnobrzeg ma szczęście do grupy artystów, którzy dość szybko stworzyli własny język wizualny, który sprawia, że każde pociągnięcie pędzla staje się ich linią papilarną. Do nich bez wątpienia należy Grzegorz Wójcik, jednak umieszczanie go w szufladzie „artystów tarnobrzeskich” byłoby dla niego krzywdzące, gdyż jak postaram się później udowodnić, jego twórczość ma charakter uniwersalny.
Artysta ukryty

Andy Warhol w latach 60. XX w., kiedy tworzył swoje najbardziej ekspresyjne prace prowokacyjnie stwierdził: „Jeśli chcecie wiedzieć wszystko o Andym Warholu, popatrzcie jedynie na powierzchnie moich obrazów, filmów i na mnie – tam jestem. Nic się za tym nie kryje”. Owe nic to ukryty za nim artysta, wraz ze swą biografią, motywacjami i emocjami wiodącymi jego pędzel po płótnie. Podobnie Grzegorz Wójcik celowo ukrywa się za powierzchnią płócien usuwając z nich wątki narracyjne, pozostawiając widza sam na sam z ciszą i Oddechem. Jakimi środkami ów stan hipnotycznego zachwytu wywołuje? Wymienię tu trzy podstawowe elementy: zdyscyplinowaną kompozycję, wartości „malarskie”, wreszcie odwołanie do tego co się widziało i zna w sposób nowy i odkrywczy.

Kompozycja

Antonio Gaudi miał rzec: „Linia prosta jest ludzka, krzywa pochodzi od Boga”. W pracach Grzegorza rygoryzm pionów i poziomów bierze w ryzy nieokiełznaną, nieznająca owej „linii prostej” przyrodę. Wielokrotnie rozmawialiśmy o dyscyplinie, jaką narzuca swym pracom dochodząc do wniosku, że porządkowanie ich to napięcie na linii kultura – natura. Tworzenie według pionów i poziomów przywodzi oczywiście na myśl poszukiwania najsłynniejszego abstrakcjonisty geometrycznego – Pieta Mondriana. Wysoko zawieszony horyzont, refleksy na wodzie, rzędy skib, linie drzew na dalszych planach zestawione zostają z wertykalną roślinnością: trzcinami, drzewami. W pracach Grzegorza widoczne jest dążenie do harmonii i rytmu istniejących w naturze, ale jeszcze mocniej przez niego uwypuklonych. Brak sztafażu, architektury, odniesień do „kultury dodatkowo podkreślają ulotność przyrody ożywionej i nieożywionej, a także na pierwszy plan wysuwają poruszane przez niego problemy artystyczne.

Malarskość

Kluczową, po grze pionów i poziomów, rolę odgrywa światło przeszywające gałęzie drzew, refleksy na tafli wody, wydobywające plastyczność pojedynczych i zgrupowanych drzew i trzcin.
Arsenał środków artystycznych użytych przez malarza wymusza wręcz spokojny, kontemplacyjny odbiór jego prac – śledzenia każdej linii, subtelności waloru, bogactwa przejść tonalnych.
Artysta nie ukrywa śladów pędzla w szorstkich partiach roślinności, zestawiając je z niematerialnymi, płaskimi powierzchniami wody i nieba, które często wzajemnie ze sobą współgrają, choćby przez odbicia. Grzegorz jest również wybornym malarzem powietrza. Jak na płaskim płótnie oddać wilgoć wiszącą w letnim powietrzu nad Wisłą (mam tu na myśli moją ulubioną pracę artysty pt. „Pejzaż VII”)? Jak oddać ziąb zimowego powietrza, tak jak na obrazach z serii „Brzozy”? W pracach artysty niezmiernie ważna jest sugestywność dostarczająca pozawzrokowych bodźców. Przywołuje szmer wody, zapach traw, stoicki i beznadziejny spokój rzeki. Według mnie najbliżej Grześkowi do Georgi O’Keeffe i jej prac przekładających zaczerpnięty z natury temat na język abstrakcji, a także niektórych pejzaży Davida Hockneya.

Znane i widziane

To co uderzyło mnie w pracach Grzegorza to pozytywnie pojmowana „swojskość” prac. Jego pejzaże wywołują przyjemne uczucie mówiące że miejsce to skądś znamy : często rozmawiałem z nim o tym i pytając naiwnie gdzie dany „kadr” namalował. Wyobrażałem sobie, że niczym Marian Ruzamski lub Ryszard Mrozowski ze sztalugą idzie nad Wisłę i maluje. Tak też robi, ale Grzegorz w swych pracach dokonuje wnikliwej syntezy, pewnego uogólnienia doświadczeń, stąd tytuły prac nie odnoszą się do konkretnego miejsca. Takie kępy drzew, nieobsiane pola, brzozy, trzciny, istnieją gdzieś w pobliżu Tarnobrzega, ale równie dobrze mogą występować w innych miejscach na świecie. Ta uniwersalność w doborze i ujęciu tematu sprawia, że prace Grzegorza Wójcika wydają się bliskie. Dla mnie wspomniany „Pejzaż VII” przypomina okolice Skalnej Góry zapamiętane z dzieciństwa. Ktoś inny dostrzeże w tym samym widoku własne doświadczenie. Bezmiejscowość i bezczasowość prac Grzegorza Wójcika sprawia, że jego prace są otwarte na interpretacje.

Zamiast zakończenia

Spójrzmy jeszcze na koniec na „Pejzaż zimowy IX”. Przyznam się szczerze, tak lirycznego i szczerego zarazem ujęcia pól w okolicach roztopów nie widziałem jeszcze. Aby nie wpędzać w zakłopotanie Grzegorza, przyznam że wiele w tym teł portretów Jacka Malczewskiego, tej beznadziei i banalności jaką znamy np. ze znajdującego się w Dzikowie portretu Jana Zdzisława Tarnowskiego. Obraz ten przywołał mi na myśl szkic Ziemowita Szczerka w antologii „Hawaikum. W poszukiwaniu istoty piękna”: „Nasza rzeczywistość i codzienność jest błotnista, żytnio-polna, dąbrowna, kniejowa, rozjeżdżona, ciemna, śniego-chlupna […] i tylko południca jakoś się z upalnym latem kojarzy”. Obraz ten to kobierzec rozpostarty przed przysłoniętą mgłą linią lasu zamykającą feerię grząskości ziemi i topniejącego śniegu. To ćwiczenie dla wyobraźni, pamięci i wrażliwości widza, podobnie jak każda z jego prac stanowiąca zamkniętą, wewnętrznie spójną całość.

Mam nadzieję, że nie tylko świetny warsztat, ale i umiejętność syntezy Grzegorza Wójcika sprawią, że widz wciągnie się w świat ciszy pozbawiony niemal śladów ludzkiej działalności i obecności. Spójrzmy na powierzchnię obrazów Grzegorza, tam on jest.

Jakub Szewc

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Postaw mi kawę na buycoffee.to
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x
Przejdź do treści