W spotkaniu 14 kolejki II ligi Siarka Tarnobrzeg pokonała Okocimskiego Brzesko 1:0. O porażce spadkowicza z I ligi zadecydowało samobójcze trafienie jego kapitana w ostatniej minucie meczu.
Małopolski zespół, który w czerwcu doznał degradacji z zaplecza ekstraklasy nie potrafi jak na razie ustabilizować formy. Gracze z Brzeska bardzo liczyli na odniesienie w Tarnobrzegu pierwszej od 7 kolejek wygranej. Nie ruszyli jednak z jakimś frontalnym atakiem i z boiska długimi momentami wiało nudą. W 5 minucie zawodów dobra wymiana piłki Jakuba Więcka z Tomaszem Ciećko zakończyła się pozycją spaloną tego ostatniego. W 12 minucie zabrakło precyzji przy próbie z dystansu w wykonaniu Pavola Cicmana. Cztery minuty później ładnie obrońcą „piwoszy” zakręcił Rafał Parobczyk, niestety jego finalne dośrodkowanie było zbyt głębokie i bramkarz gości chwycił piłkę.
Napór Siarki powinien dać jej prowadzenie w 25 minucie. Niestety po rykoszecie dośrodkowania z rogu Roberta Tunkiewicza zupełnie zaskoczony świetną okazją Ciećko fatalnie spudłował. Chwilę później Artur Melon uprzedza Wojciecha Dziadzio przy próbie dojścia do piłki zagranej od Wojciecha Wojcieszyńskiego. W 28 minucie rozpędzony Cicman obsłużył podaniem w tempo Dariusza Frankiewicza, któremu jednak zabrakło mocy przy próbie z ponad 20 metrów. Trzy minuty później ten ostatni strzela już o wiele groźniej i Aleksander Kozioł nie bez problemu sparował piłkę na rzut rożny.
W 34 minucie słupek ratuje gości przez utratą bramki po uderzeniu głową przez Tomasza Ciećko. Dośrodkowywał bardzo aktywny Tunkiewicz. Trzy minuty później niewykorzystana przez Siarkę sytuacja mogła i powinna się zemścić. Wojciech Dziadzio uruchomił Jakuba Barana a ten „na raty” dograł piłkę do Wojciecha Wojcieszyńskiego, który fatalnie przestrzelił nad bramką Melona w doskonałej sytuacji. W 41 minucie Kozioł uprzedza zagranie Frankiewicza do Cicmana. Cztery minuty później Dziadzio dał się złapać w pułapkę ofsajdową. Po chwili Kamil Białkowski uderzył w sam środek bramki Melona, który bez problemu schwytał piłkę. Niedługo po tej akcji sędzia zaprosił obydwa zespoły na przerwę.
PO PRZERWIE
Drugie 45 minut zawodów z animuszem rozpoczęli gospodarze, których najwyraźniej bardzo motywował w szatni Ryszard Kuźma. To jednak piłkarze Okocimskiego byli bliżej objęcia prowadzenia w tym meczu. W 54 minucie Mateusz Kasprzyk dograł piłkę do ustawionego na czystej pozycji Wojcieszyńskiego. Na szczęście gospodarzy jego strzał w ostatniej chwili zablokował Łukasz Nadolski. Trzy minuty później bardzo kontrowersyjną decyzję podjął sędzia główny spotkania Pan Marcin Bielawski, który pokazał czerwoną kartkę Marcinowi Stefanikowi. Wydaje się, że zagranie faul obrońcy Siarki kwalifikowało się co najwyżej na żółtą. Niestety przez ostatnie ponad pół godziny meczu gospodarze zmuszeni byli radzić sobie w okrojonym składzie. Co warte podkreślenia, fakt ten nie podziałał na nich negatywnie. Wręcz przeciwnie, po stracie zawodnika Siarkowcy wyraźnie złapali wiatr w żagle i jeszcze mocniej zabiegali o zadanie decydującego ciosu.
W 58 minucie ma miejsce dobra kontra w wykonaniu zielono – czarno – żółtych. Frankiewicz zagrał do Cicmana, który wypatrzył w polu karnym gości Łukasza Nadolskiego. Ten ostatni momentalnie uderzył, ale górą był Kozioł odbijający piłkę na róg. W 60 minucie grający doskonałe zawody Marcin Bochenek zagrał idealnie na wolne pole do Cicmana, którego strzał ofiarnie zablokował Kasprzyk. Dziesięć minut później po faulu Mirosława Barana wprost w ręce Melona uderza z rzutu wolnego Mateusz Wawryka. W 73 minucie bardzo niecelnie z dystansu uderza Frankiewicz. Minute później trochę lepiej, ale również niegroźnie próbuje z kolei Parobczyk. Widać było, że Siarka bardzo chce. Niestety brakuje jej spokoju przy wykończeniu bardzo składnie konstruowanych kontrataków.
W 84 minucie upragniony gol dla gospodarzy powinien wreszcie być zdobyty. Szybką akcję zainicjował dynamiczny Daniel Koczon, który zagrał do Marcina Figiela. Ten ostatni zachował się niestety jak ligowy nowicjusz zupełnie nie odnajdując się w doskonałej sytuacji podbramkowej. Widać było w tym momencie jak bardzo negatywnie wpłynęła na niego długotrwała przerwa w grze spowodowana leczeniem kontuzji i powolną rehabilitacją. Stuprocentowa okazja gospodarzy przepadła a już trzy minuty później jedynie ofiarna interwencja Nadolskiego ratuje ich przez utratą bramki po kąśliwym uderzeniu Wojcieszyńskiego.
Pomimo faktu, że spotkanie praktycznie dobiegało końca, ambitny Koczon podrywał swój zespół by walczył do upadłego aż po ostatni gwizdek arbitra. Opłaciło się, ponieważ w przedostatniej minucie doliczonego czasu gry Stadion Miejski w Tarnobrzegu eksplodował z radości. Wrzucający „na raty” piłkę z rzutu rożnego Frankiewicz trafia w końcu wprost na głowę wszędobylskiego Bochenka, którego uderzenie sparował Kozioł. Futbolówkę próbował momentalnie zagrać mu główką kapitan Okocimskiego – Radosław Jacek. Zrobił to jednakże tak niefortunnie i bez wyczucia sytuacji, że zupełnie zaskoczył swojego bramkarza. Samobójcze trafienie przesądziło równocześnie o losach wyrównanej wydawałoby się rywalizacji. To był prawdziwy dramat spadkowicza z I ligi. Niepocieszeni byli zwłaszcza kibice z Brzeska, którzy z pewnością oczekiwali radośniejszego finału zawodów toczonych przy bardzo niskiej temperaturze. To właśnie sobotnia aura sprawiała, że oglądanie meczu było naprawdę sporym poświeceniem z ich strony. Nie mówiąc już naturalnie o pokonaniu drogi z okocimskiego grodu. Sędzia wkrótce zakończył pojedynek i trzy kolejne punkty zostały dopisane do dorobku tarnobrzeskiej Siarki.
CZAS NA BŁĘKITNYCH
To było trochę ponad 20 lat temu. Dokładnie 13.08.1994 roku. Wtedy to Siarka – spadkowicz z najwyższej ligi w kraju po raz ostatni mierzyła się w Tarnobrzegu z Okocimskim. W tamtym meczu aura również nie sprzyjała. Różnica była jedynie taka, że zamiast z przenikliwym zimnem jak w dniu dzisiejszym gracze obydwu zespołów zmagali się z ulewnym deszczem. Przywoływane spotkanie zakończyło się analogiczną wygraną gospodarzy 1:0 po trafieniu w 88 minucie Krzysztofa Zagórskiego. Zdobyte wtedy punkty za wygraną stanowiły cegłę, która w ostatecznym rozrachunku była jedną z tych, które utworzyły mur powrotu zespołu na najwyższy szczebel rozgrywek po zaledwie roku ówczesnej drugoligowej banicji. Czy analogia z dzisiejszymi realiami ma rację bytu? Może się okazać, że tak. W sobotnim meczu z „piwoszami” również bardzo długo nie szło Siarkowcom. Ale rzutem na taśmę dosłownie wydarli z gardła swoim rywalom komplet punktów. W czerwcowym finale fakt ten może przesądzić o równie radosnym fakcie jak ten, który w nieco innych realiach gospodarczych miasta miał miejsce prawie dwie dekady temu. Póki co jednak należy pochwalić tarnobrzeski zespół za konsekwencję w gromadzeniu ligowych „oczek” i ambitną grę. Niech ta ambicja doprowadzi do możliwie uprzywilejowanej pozycji przed wiosenną batalią o nakreślone przez władze Sportowej Spółki Akcyjnej cele.
Do końca rundy pozostało jeszcze do rozegrania 5 spotkań. To od ich wyników zależeć zapewne będzie, czy trener Ryszard Kuźma dokona zimowej czystki w szatni Siarki, czy też oprze realizację swojej filozofii gry na komplecie graczy odziedziczonych w spadku po Tomaszu Tułaczu. Trudno na ten moment cokolwiek dywagować, ponieważ dyspozycja zdrowotna zespołu była przez prawie całą rundę jesienną sporym problemem. Wymuszone zmiany w ustawieniu na boisku jak również przekwalifikowanie na zupełnie inny system gry z pewnością były nie lada wyzwaniem dla drużyny. Jakby nie patrzeć to przecież tarnobrzeska machina po zakończeniu poprzedniego sezonu zdawała się prezentować jako określony monolit nie wymagający większych niż kosmetyczne poprawki. Niestety początek obecnych rozgrywek nie rzucał na kolana. O ile jeszcze punkty się z grubsza „zgadzały” to już styl gry drużyny absolutnie nie mógł na dłuższą metę nikogo satysfakcjonować. Dziś – pomimo faktu, że jeszcze daleko do ideału jeżeli chodzi o występy zespołu to już widać pierwsze efekty pracy Ryszarda Kuźmy. Nie da się nie zauważyć, że zawodnikom jakoś tak bardziej się chce walczyć na boisku niż na „chodzonym” początku rundy. To jedynie utwierdza w przekonaniu, że zmiana trenera była słuszną decyzją dającą zespołowi, który w nieprawdopodobnych wręcz okolicznościach zaprzepaścił szansę na awans zupełnie nowy impuls. Być może u piłkarzy nastąpiło również nieco szersze spojrzenie na wspólnotę celów całego piłkarskiego środowiska w Tarnobrzegu.
Kolejna odsłona realizacji planu jak największej ilości zdobytych po jesieni punktów będzie mieć miejsce już 2 listopada w oddalonym o ponad 700 kilometrów Stargardzie Szczecińskim. Dokładnie tam Siarkowcy mierzyć się będą z nieobliczalną i niesamowicie solidną drużyną Błękitnych. Jakakolwiek zdobycz punktowa przywieziona z tego gorącego terenu z pewnością będzie sporym sukcesem podopiecznych trenera Ryszarda Kuźmy. Byłaby też znaczącym potwierdzeniem efektów jego przemyślanej pracy. Początek meczu 2 listopada od godziny 13.00.
relacja: Sylwester Szczepocki
SIARKA TARNOBRZEG – OKOCIMSKI BRZESKO 1:0 (0:0)
1:0 – Jacek (s) 90+3
żółte kartki: Parobczyk – Jacek
czerwona kartka: Stefanik 57′
Siarka Tarnobrzeg: Melon – Bochenek, Nadolski, Stefanik, Stępień, Frankiewicz, Tunkiewicz (81′ Figiel), Więcek (85′ Paluch), Parobczyk, Cicman (80′ Koczon), Ciećko (68′ M. Baran)
Can-Pack Okocimski Brzesko: Kozioł – Baran, Białkowski (75′ Lewiński) , Dziadzio, Guja, Jacek, Kasprzyk, Pyciak (80′ Bryła), Ryś, Wawryka, Wojcieszyński
WYNIKI POZOSTAŁYCH SPOTKAŃ ROZEGRANYCH W RAMACH 14 KOLEJKI II LIGI: Znicz Pruszków – Raków Częstochowa 0:0, Rozwój Katowice – Limanovia Limanowa 4:1, Energetyk ROW Rybnik – Legionovia Legionowo 2:1, Stal Stalowa Wola – Stal Mielec 0:2, Górnik Wałbrzych – Puszcza Niepołomice 1:0, Wisła Puławy – Kotwica Kołobrzeg 3:1, MKS Kluczbork – Zagłębie Sosnowiec 0:0, Nadwiślan Góra – Błękitni Stargard Szczeciński 1:0
źródło: własne, Lajfy.com
video: Agnieszka Nycz, Piotr Morawski
BRAMKA:
SKRÓT:
KONFERENCJA:
foto: Piotr Morawski
AKTUALNA KLASYFIKACJA II LIGI ZA 90 MINUT.PL
Hehe ale śmieszny ten samoboj :)))
cieszą tylko 3 punkty, widowisko nie porywało, trybuny pustawe, gdzie kibice czy widzowie? Nikt nie chce wspierać klubu kupując bilet? dopingując? Nawet kibice przyjezdni przyjechali.
Moim zdaniem to wina po części polityki promocji klubu w mieście a raczej jej całkowity brak. Że potencjał jest pokazały już kilka meczy w tym sezonie i to wcale nie z tymi atrakcyjniejszymi rywalami. Za poprzedniego, niechcianego prezesa coś się w tym temacie działo -teraz totalnie oprócz zawyżania frekwencji zupełnie nic a szkoda.
masz rację, prezes Ciszewski z ekipą zrobili dużo dobrego dla klubu i jego promocji i gdyby mieli takie poparcie u prezydenta(członka klubu) jak ma obecny prezes to dawno bylibyśmy w I lidze, w drużynie grało by co najmniej 60% wychowanków, trybuna zapełniała by się co mecz podobnie jak w Mielcu. Niestety Tarnobrzeg to miasto układów, politykierów.
Tylko mozna współczuć Jackowi za tego babola. Remis by nikogo nie skrzywdził.
Trochę to wyglądało, jakby chłop na chwilę przed oddaniem strzału odpłynął gdzieś myślami, a Siarka była lepsza i zasłużenie wygrała.
Siarka miała więcej z gry ale Okocimski też miał kilka bardzo dobrych sytuacji strzeleckich. Wódz czuwał na trybunach, szerszeń fruwał, sędzia odleciał z tą czerwoną a bramka sama wpadła.
Melon na tym zdjęciu jest zajebisty. Szczęście podobno sprzyja lepszym.
marnie dzis było z frekwencją na trybunach, obawiam sie, ze niedługo będzie hulał wiatr po trybunie jak w pławie
Liczyć na łut szczęścia w każdym meczu, mielismy kilka sytuacji ale nie ma kto ich kończyć.
Dlatego zimą poszukać jakiegoś „Sekulskiego” i jest moc.