W czwartkową noc warto pojechać za miasto i spojrzeć w niebo. To najlepszy czas na obserwacje efektownych “spadających gwiazd”, czyli roju Perseidów. Aktywność roju na nocnym niebie rozpoczęła się końcem lipca, jednak prawdziwe widowisko czeka nas między 11 a 12 sierpnia. W tym roku noc spadających gwiazd może być wyjątkowo spektakularna, ponieważ będzie to największy deszcz meteorów od 2009 roku.
Kulminacja zjawiska nastąpi około 2 w nocy z 11 na 12 sierpnia, wtedy to będzie można zobaczyć nawet maksymalnie 200 meteorów na godzinę. Następnej nocy, czyli z piątku na sobotę spodziewane jest kolejne, choć już nie tak intensywne maksimum.
To, co potocznie nazywamy “spadającymi gwiazdami”, to tak naprawdę meteory, czyli drobne pozostałości po kometach. Perseidy pochodzą z częściowego rozpadu okresowej komety 109P/Swift-Tuttle, obiegającej Słońce z okresem 135 lat. Jej ostatnie zbliżenie do Słońca 12 grudnia 1992 roku skutkowało przez kilka lat zwiększoną liczbą obserwowanych meteorów.
Choć meteory widać na niebie już od połowy lipca, w nocy ze środy na czwartek zjawisko będzie szczególnie nasilone a co najważniejsze, “Rój Perseidów” można obejrzeć bez specjalnych przyrządów. Wystarczy wybrać do obserwacji ciemne miejsce, z którego widać nieboskłon.
Perseidy zazwyczaj rozbłyskują seriami po kilka–kilkanaście w ciągu kilku minut, po czym następują nieco dłuższe przerwy. Radiant, czyli miejsce, z którego wydają się wybiegać meteory tego roju, jest usytuowany w północnej części gwiazdozbioru Perseusza, z terenu Polski widocznej zawsze ponad horyzontem.
Perseidy są obserwowane od ok. 2 tys. lat. Najwcześniejsze informacje o nich pochodzą z Dalekiego Wschodu. Czasem nazywa się je “łzami św. Wawrzyńca”, bo 10 sierpnia jest rocznicą jego męczeńskiej śmierci.
źródło: Wilkipedia