Ferdinando de Giorgi nigdy nie powinien zostać trenerem reprezentacji

Po nieudanym sezonie Stephane’a Antigi z reprezentacją polskich siatkarzy, władze PZPS-u jednomyślnie wybrały nowego trenera Biało-Czerwonych. Już na samym początku ogłoszenia, iż selekcjonerem kadry w 2017 roku zostanie Ferdinando de Giorgi, wielu kibiców i ekspertów nie było zadowolone z decyzji zarządu. Trener, który w ostatnich latach nie osiągnął zbyt wiele na klubowym podwórku, nie wspominając o zerowym doświadczeniu z reprezentacją, otrzymał ogromny kredyt zaufania od prezesa Kasprzyka. Jak skończyła się ta przygoda, wszyscy wiedzą. Blamaż w Lidze Światowej oraz na mistrzostwach Europy. W drużynie prowadzonej przez 56-letniego Włocha nie było żadnej chemii, chyba że mówimy o tej, którą podawano kontuzjowanemu Mateuszowi Bieńkowi, bez którego De Giorgi nie wyobrażał sobie kadry.

Wiele osób związanych z siatkówką nadal nie potrafi zrozumieć, jak w ogóle PZPS zdecydował się na zatrudnienie Włocha. Zwłaszcza że o stanowisko selekcjonera starali się także utytułowani fachowcy jak Radostin Stojczew i Mauro Berutto. Po raz kolejny okazało się, że wystarczy być obcokrajowcem, który jest trenerem polskiego klubu. Związek piłki siatkowej ponownie nie weryfikuje kompetencji kandydata, a skupia się tylko na powiązaniach z PlusLigą. Jacek Kasprzyk tę decyzję umotywował faktem, iż de Giorgi z powodzeniem prowadził Zaksę Kędzierzyn-Koźle. Cóż, nie jest to dużym osiągnięciem, gdy na dwanaście drużyn rywalizujących o mistrzostwo Polski, tylko trzy tak naprawdę były jakimś zagrożeniem dla zespołu z województwa opolskiego. Człowiek, który ostatni większy sukces odniósł w 2006 roku, nie powinien być w ogóle brany pod uwagę przez PZPS. Złośliwi twierdzą nawet, iż o wiele większe sukcesy odnosili gracze obstawiający, którzy wykorzystali kod promocji LVbet. Jego umiejętności sprawdzono także w rosyjskiej Superlidze, tam z Fakiełem Nowy Urengoj na koniec sezonu zdobył dopiero dziewiąte miejsce.

Stare powiedzenie mówi – boisko wszystko zweryfikuje. Tak też się stało, polscy kibice zobaczyli najgorszą kadrę od lat. Zespół, który z wcześniejszymi trenerami, chociażby na początku pracy udowadniał, że zrobi wszystko, aby zwyciężyć, w minionym sezonie nie pokazał praktycznie nic. Z każdym meczem było coraz gorzej, a największe gwiazdy kadry zawiodły. Gdyby nie debiutanci – Łukasz Kaczmarek czy Jakub Kochanowski, którzy wprowadzili iskierkę nadziei w tę drużynę, to cały sezon można by uznać za dramatyczny. Po ostatnim gwizdku w meczu Polska – Słowacja na mistrzostwach Europy wszyscy już wiedzieli co się święci. Zarząd PZPS-u umywał ręce i cała wina spoczywała w rękach de Giorgiego. Za kilka miesięcy pan Kasprzyk i jego koledzy ponownie zasiądą w wygodnych fotelach i wybiorą kolejnego selekcjonera reprezentacji. Miejmy nadzieję, że tym razem ich decyzja będzie trafna.

materiał partnera
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Skip to content